„Powołane przez nas centrum ma prowokować pewne pytania, ale też udostępniać miejsce do dyskusji i dostarczać profesjonalnych narzędzi. U źródeł jego powstania tkwiła ciekawość i pasja poznania” |
Interdyscyplinarne Centrum Rozwoju Kadr ma stanowić pewien rodzaj przestrzeni, którą współtworzyć będą badacze, dydaktycy i artyści. Budowanie współpracy i prowadzenie dyskusji w interdyscyplinarnym gronie może stać się jednak źródłem wielu wyzwań. O tym, jak sobie z nimi radzić, opowiada dyrektor ICRK, prof. dr hab. Barbara Kożusznik.
Pani Profesor, porozmawiajmy o interdyscyplinarności. Jest ona wpisana w nazwę powołanego centrum, którym Pani kieruje. Co ona oznacza?
Myślę, że wspólnie możemy odkryć niezwykle interesujące rozwiązania, jeśli zaoferujemy przestrzeń dla osób reprezentujących różne dyscypliny naukowe i artystyczne. Ja jestem psychologiem, w swojej działalności badawczej dostrzegam kilka ciekawych zagadnień, które domagają się komentarza fizyka czy muzyka. Jednym z takich współczesnych wyzwań jest brak umiejętności rozmowy w rodzinie. My jako psycholodzy możemy ten problem zdiagnozować, opisać, sugerować pewne rozwiązania, ale proszę sobie wyobrazić, co na ten temat mógłby powiedzieć muzyk? Ogromne znaczenie w rozmowie ma ton głosu. Ważne jest to, co dzieje się, gdy dominują emocje. Szept, krzyk, cisza – mogą być zarówno przerażające, jak i wspaniałe… Chciałabym wiedzieć, co w sposobie mówienia wpływa na atmosferę rozmowy z drugim człowiekiem i wierzę, że odpowiedzi na to pytanie mogą pomóc mi udzielić przedstawiciele innych dyscyplin. Może zjednoczymy nasze wysiłki w poszukiwaniu najlepszych dróg, po to, abyśmy mogli służyć radą.
Wobec jakich problemów świata możemy stanąć?
Łączy nas – badaczy, dydaktyków, artystów – pewna powinność. Stoję na straży przekonania, że to, co robimy jest ważne i powinno być większe niż my sami. Podejmujemy działania z myślą o innych, a problemów do rozwiązania jest wiele. Zmiany klimatyczne, patologie w pracy, przemoc wobec innych, zanieczyszczenie środowiska, wyzwania w medycynie, ubóstwo – to zaledwie kilka przykładów.
Powołane przez nas centrum ma prowokować pewne pytania, ale też udostępniać miejsce do dyskusji i dostarczać profesjonalnych narzędzi. U źródeł jego powstania tkwiła ciekawość, pasja poznania, zrozumienia pewnych zagadnień właśnie w ujęciu interdyscyplinarnym. Zdarza się, że pewne dyscypliny naukowe roszczą sobie prawo do wyłącznego zajmowania się wybranym obszarem zagadnień czy problemów badawczych, a przecież nie o to chodzi. Tu nie ma już podziału na nauki humanistyczne, przyrodnicze, ścisłe czy sztukę. Łączy nas pewne wyzwanie, które chcemy podjąć i zaproponować sposoby rozwiązania problemu. Ten głos naukowca – fizyka, muzyka, chemika, psychologa, biologa czy filozofa – musi być słyszalny. Co więcej, centrum ma pokazać, że te głosy są równe. Stanie się to możliwe, jeśli łączyć nas będzie doskonałość badawcza. Nasz głos musi być bowiem podparty dociekliwością naukową, a także rzetelną, ciężką pracą.
Centrum ma stanowić zatem rodzaj przestrzeni, którą współtworzyć mogą badacze, dydaktycy i artyści. Wielkim wyzwaniem będzie poszukiwanie wspólnego języka. Nie bez znaczenia pozostanie konieczność zachowania równowagi w dyskusji. W jaki sposób można osiągnąć ten niełatwy przecież cel?
Będziemy się spotykać, wymieniać myśli, ustalać, czy dobrze się rozumiemy, spróbujemy traktować się jak partnerów w rozmowie. Dotychczasowe ścieżki awansów na uczelniach zaszczepiły w nas przekonanie, że powinniśmy wychowywać młodszych ludzi, którzy do nas przychodzą. Zatraciliśmy natomiast naturalną potrzebę rezygnacji z pewnej otoczki wyższości, która się z tym wiąże. Zapomnieliśmy, że te relacje mogą przecież wyglądać zupełnie inaczej. Nie wyobrażam sobie dyskursu naukowego, jeśli którykolwiek z dyskutantów nie czuje się wolnym i równym rozmówcą, bez względu na reprezentowaną dyscyplinę, wiek czy doświadczenie.
Centrum to również konkretne narzędzia wspierające dążenie do tej doskonałości badawczej…
Wracamy do kwestii naszych umiejętności. Chciałabym, aby centrum było miejscem, w którym uczymy się prowadzenia zdrowej, otwartej i tak bardzo dziś potrzebnej wymiany myśli. Warto zastanowić się nad tym, jakim jestem rozmówcą, choć diagnoza może okazać się bolesna. Gdy poddałam się takiej analizie, dostałam sygnał, że za dużo mówię, że dominuję innych rozmówców. To ważna dla mnie informacja, następnym razem mogę spróbować inaczej uczestniczyć w dyskusji, aby jej uczestnicy czuli się bardziej komfortowo. Uczę się w ten sposób dostrzegać innych ludzi wokół.
Korzystając z takich narzędzi, mogę lepiej się poznać. Być może dowiemy się, że potrafimy świetnie krytycznie myśleć, ale brakuje nam umiejętności nawiązywania kontaktów między naukowcami reprezentującymi różne dyscypliny. Może powinniśmy wzmocnić umiejętność pracy w zespole, która wcale nie jest łatwa. Takich przykładów jest więcej.
Kluczowe pytanie brzmi więc, czy ludzie w ogóle pragną uczestnictwa w takich dyskusjach. Czy będą chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o sobie?
Zadam inne pytanie: czy poważnie traktujemy zadania, które przed nami stoją? Mamy tendencję do stawiania wymagań i chęci rozliczania innych. Tymczasem jako przedstawiciele wspólnoty akademickiej mamy większe możliwości działania. Potrafimy czasem zadawać takie pytania, które innym nie przyszłyby do głowy. Wystarczy kilka słów, aby zainspirować drugiego człowieka, zmotywować go do zmiany przyzwyczajeń. Są ludzie, którzy rozumieją język Olgi Tokarczuk. Bezinteresownie podejmują wysiłek przybliżenia nam jej twórczości, bo mają odpowiednie narzędzia oraz wiedzę i poruszają się swobodnie w trudnym literackim języku. Możemy wzajemnie czerpać ze swoich talentów, ale naszym obowiązkiem jest się dzielić tą wiedzą – nie tylko z innymi naukowcami, z artystami, lecz także ze społeczeństwem.
Co może nam Pani doradzić, jako psycholog, aby w naszym najbliższym otoczeniu pracowało nam się lepiej?
Wystarczą proste gesty. Gdy wchodzisz do laboratorium, do pokoju, do gabinetu, uśmiechnij się do innych. Spójrz na drugiego człowieka, który dzieli z tobą tę przestrzeń. Zamiast mruknąć zwykłe cześć lub dzień dobry, zapytajmy, co dobrego go dziś spotkało. To nic nie kosztuje, nie zajmuje wiele czasu, a proszę mi wierzyć, zmienia bardzo wiele w tym, jak zaczniemy ten dzień.
Bądźmy dla siebie wyrozumiali, abyśmy naszymi wymaganiami nie zamknęli innych w piekle perfekcjonizmu. Dajmy sobie szansę poznać człowieka stojącego obok mnie i zaryzykujmy wejście w relację. Zadawajmy więcej pytań, bo one świadczą o tym, że interesujemy się innymi ludźmi, ich problemami i tym, nad czym pracują. Słuchajmy uważnie, a usłyszmy odpowiedzi. Jasne, wielu z nas wzruszy ramionami, może się uśmiechnie, na początku zawsze łatwo pewne idee ośmieszyć, ale gdy będziemy powtarzać pewne gesty konsekwentnie, być może te proste praktyki z czasem staną się nieodłącznym elementem naszej kultury pracy. Czego nam wszystkim życzę.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
|Rozmawiała Małgorzata Kłoskowicz|