Aleksandra Jabłońska-Błokowska, absolwentka Wydziału Artystycznego w Cieszynie, współpracuje z młodzieżą i seniorami, dzieląc się swoją miłością do muzyki.
Zespół muzyczny to nie tylko grupa osób występujących wspólnie na scenie. To ludzie, których łączą żywe relacje, spotykający się, aby rozmawiać i wspólnie realizować wyznaczony cel. I nie ma znaczenia, kto ten zespół tworzy. Przedszkolaki współpracują z młodzieżą licealną i seniorami. Każdy wnosi jakieś dobro. Taką wizję współpracy ma Aleksandra Jabłońska-Błokowska, która, realizując różne muzyczne projekty, dzieli się z innymi swoją pasją do muzyki.

Szczególne wrażenie wywarł na mnie sposób prowadzenia Chóru Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie „Harmonia” przez panią prof. Izabellę Zielecką-Panek. Z chórem związana byłam przez cały czas studiowania. Cudowne doświadczenie! Myślę, że to właśnie pani profesor jest odpowiedzialna za to, jak ja dziś prowadzę różne zespoły muzyczne. To u niej uczyłam się sztuki dyrygowania i ją podpatrywałam podczas pracy z cieszyńskim chórem. Na pewno niezwykle istotne jest budowanie więzi emocjonalnych ze swoimi podopiecznymi – to nie tylko grupa osób razem występujących na scenie, lecz przede wszystkim ludzie, których łączą różne relacje. Dziś te relacje są szczególnie ważne. Uczę dzieci i młodzież, że fajnie jest się spotkać także poza rzeczywistością wirtualną, coś razem zrobić, a potem cieszyć się wspaniałymi efektami współpracy.
Większość moich podopiecznych nie zwiąże swojego życia z muzyką. Będąc członkami zespołu, uczą się nie tyle śpiewu, co przede wszystkim bycia ze sobą. A to oznacza umiejętność współbrzmienia w muzyce i w życiu. Każdy z nich uczy się współpracy i odpowiedzialności za powierzone sobie zadania i za kolegę stojącego obok. A ja, dyrygując, ruchem rąk jednoczę grupę i uczę harmonii w działaniu.
Współpracują więc ze sobą sześcioletnie dzieciaczki z dziewiętnastolatkami – to jest fenomenalne i świetnie wygląda na przykład w zrealizowanych przez nas teledyskach. Młodsze dzieci zarażają wszystkich energią i odwagą. One nie wiedzą, co to trema. Starsze z kolei przyjmują rolę opiekunów. A seniorzy? Dzielą się wiedzą i spokojem w podejściu do realizacji różnych zadań. Zresztą taki typ współpracy międzypokoleniowej szybko sprawia, że poruszane tematy nie zawężają się jedynie do przestrzeni muzyki, lecz wchodzą w głąb doświadczeń życiowych. Było to szczególnie zauważalne podczas realizacji projektu „Muzykanci na tropach Jana Kiepury”, w którym udział wzięli seniorzy i młodzież z Sosnowca, tworząc jedyny w swoim rodzaju chór międzypokoleniowy.
Ogromną zaletą takiej współpracy jest uczenie się siebie, potrzeb osób należących do różnych grup wiekowych i często też społecznych. Spontaniczność młodzieży i dokładność starszych łączą się we wspólnym doświadczeniu tańca i śpiewu.
Ja również czerpię pełnymi garściami z takiej współpracy, uczę się wrażliwości drugiego człowieka, przyglądam się osobom, z którymi pracuję, dostosowuję język, formę komunikacji, pomagam znaleźć odpowiednie środki wyrazu, szukam tego, co nas łączy, aby jeszcze bardziej pogłębić relację, co w końcu okazuje się nie aż tak trudne, bo korzystam ze wspaniałego narzędzia, jakim jest muzyka. A jeśli ktoś nie potrafi śpiewać? Nie szkodzi. Muzykę można tworzyć na wiele różnych sposobów.
Fotografie: Małgorzata Kłoskowicz
