Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
absolwent
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Paweł Wąsowicz - Nasi Absolwenci

Urodzony w Czeladzi. Absolwent IV Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Sosnowcu. W 2006 obronił pracę magisterską, a w 2010 roku pracę doktorską w Zakładzie Botaniki Systematycznej na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego. Botanik w Islandzkim Instytucie Historii Naturalnej. Autor książek oraz artykułów naukowych z zakresu taksonomii roślin, florystyki, biogeografii oraz filogeografii i genetyki populacyjnej. Mieszka i pracuje w Akureyri (północna Islandia). Ma żonę Ewę oraz dwie córki: Marię i Helenę.

 

Wyprawa naukowa na wyspę Surtsey

 

 

Dlaczego zdecydował się Pan na podjęcie studiów na Uniwersytecie Śląskim?

Studia na Uniwersytecie Śląskim były dla mnie naturalnym wyborem, mieszkałem przecież w Czeladzi. Zastanawiałem się także nad Uniwersytetem Jagiellońskim, gdzie złożyłem nawet dokumenty, ale ostatecznie wybrałem UŚ. Nie żałuję tego wyboru.

Jak wspomina Pan studia na Uniwersytecie Śląskim?

Na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska studiowałem niemal 10 lat. To szmat czasu, ale i piękny okres mojego życia. Już po pierwszym roku byłem niemal pewny, że botanika to coś, co pociąga mnie najbardziej. Niemałą rolę w tym zauroczeniu botaniką odegrał nieżyjący już prof. Krzysztof Rostański, światowej sławy botanik i doskonały wykładowca.

Dlaczego wybrał Pan dany kierunek studiów?

Od czasów szkoły podstawowej byłem zainteresowany biologią. W trzeciej lub czwartej klasie rodzice kupili mi mały mikroskop, za pomocą którego mogłem oglądać pierwotniaki żyjące w pobliskim jeziorku. Pamiętam też pierwszy podręcznik do botaniki podarowany mi w tym czasie przez dziadka. Było to piękne wydanie Botaniki szkolnej na klasy wyższe Józefa Rostafińskiego z 1901 roku. Miałem także szczęście ukończyć doskonałe IV Liceum Ogólnokształcące im. Staszica w Sosnowcu. Panująca tam wspaniała atmosfera sprzyjająca rozwojowi intelektualnemu wpłynęła znacząco na całe moje późniejsze życie. Z upływem czasu coraz bardziej doceniam znaczenie tego okresu.

Jednak biologia nie była moim pierwszym wyborem. Zaraz po maturze zacząłem bowiem studiować medycynę, podobnie jak wielu tzw. „dobrych” uczniów z profilu biologiczno-chemicznego. Na szczęście szybko przekonałem się, że ta droga życiowa nie jest dla mnie i równie szybko podjąłem decyzję o zmianie kierunku studiów.

Jakie są Pana główne zadania i obszary działalności zawodowej?

Jestem naukowcem w instytucie badawczym, moim podstawowym zadaniem jest prowadzenie badań naukowych. Na moim stanowisku mam niemal zupełną swobodę w kształtowaniu kierunków moich poszukiwań. Oczywiście Islandia oraz obszar szeroko pojętej Arktyki jest priorytetem. Poza pracą ściśle naukową mam też inne obowiązki m.in. administracyjne. Jestem kuratorem dwóch zielników naukowych na Islandii oraz przedstawicielem tego kraju w kilku międzynarodowych gremiach zajmujących się np. problematyką gatunków obcych w Europie. Instytut, w którym pracuję, świadczy również usługi doradcze oraz przygotowuje analizy oddziaływania różnych inwestycji na środowisko. W większym lub mniejszym stopniu uczestniczę także w takich projektach. Jestem również odpowiedzialny za funkcjonowanie olbrzymiego repozytorium danych o bioróżnorodności i rozmieszczeniu roślin na Islandii. Muszę z tego powodu być na bieżąco z nowościami w zakresie programów do obsługi baz danych.

Co sprawia Panu największą satysfakcję w pracy?

Trudno powiedzieć i jakoś to bliżej określić. Po prostu lubię to, co robię. Moja praca i życie osobiste mają bardzo wyraźne granice. Nigdy nie pracuję w domu, nikt mnie do tego nie nakłania i nie zmusza. To także bardzo satysfakcjonujący element mojego życia zawodowego.

Co stanowi dla Pana największe wyzwanie zawodowe?

Każdy nowy projekt w pracy naukowca jest w mniejszym lub większym stopniu wyzwaniem i to na wielu płaszczyznach od organizacyjnej po intelektualną i na tym polega piękno tej pracy.

Jakie umiejętności i doświadczenia wyniesione z Uczelni pomogły Panu w zdobyciu zatrudnienia?

Z całą pewnością była to niemodna obecnie dyscyplina, jaką jest botanika. Nie mam co do tego wątpliwości. Moją obecną pracę zdobyłem w wyniku otwartego, międzynarodowego konkursu, a wymagania stawiane kandydatowi były jakby streszczeniem mojego CV, które zawsze wydawało mi się niedzisiejsze i niepasujące do obowiązujących „trendów”.

Jak edukacja na Uniwersytecie Śląskim wpłynęła na wybór Pana drogi zawodowej? Które doświadczenia z czasu studiów okazały się kluczowe w poszukiwaniu pracy?

Podczas studiów na UŚ trafiłem na nauczycieli, którzy pozwolili mi na rozwój i nie próbowali wtłaczać mnie w zaplanowane przez nich schematy. To wielkie szczęście, ponieważ ten model edukacji wyższej wcale nie jest taki rozpowszechniony. Wielu moich kolegów i znajomych już podczas studiów funkcjonowało w układach przypominających wielkie korporacje, gdzie człowiek schodzi na drugi plan. Na UŚ można było, przynajmniej w czasach kiedy studiowałem, znaleźć miejsca gdzie klasyczny model studiów jako przygody intelektualnej był ciągle aktualny. Mam nadzieję, że tak jest do tej pory.

Uważam, że trudno mówić o „kluczowych doświadczeniach”, nie popadając w banał. Warto jednak pamiętać, że ktoś, kto potrafi radzić sobie z nietypowymi sytuacjami będzie zawsze w lepszej sytuacji niż ten, kto nie potrafi odnaleźć się w nietypowych okolicznościach. Tego nie wykłada się na żadnym ze znanych mi kursów. Umiejętność taka jest jednak wartością dodaną każdego absolwenta studiów wyższych, o ile traktuje studia jako okres intelektualnego rozwoju, a nie tylko jako przepustkę do kariery zawodowej. Za mało się obecnie o tym mówi.

Co radzi Pan kandydatom na studia i studentom UŚ, którzy wkrótce wejdą na rynek pracy?

Nie należy bać się zmian. Nie planować za wiele i nie trzymać się kurczowo z góry zaplanowanej drogi. Życie dostarcza wiele nieoczekiwanych zdarzeń, które należy wykorzystać nawet wtedy, kiedy nie mieszczą się w naszych planach na przyszłość.

return to top