Autor: Marcin Jacoby
Gatunek: literatura faktu
Zagadnienia psychologiczne: psychologia społeczna, psychologia międzykulturowa
Kto poleca: dr Agnieszka Skorupa
Jakie są Twoje trzy pierwsze skojarzenia z Chinami? Może pomyślał_ś o herbacie, Wielkim Murze i starożytnych cesarzach? Być może hasło Chiny kojarzysz z paradą smoków podczas hucznych celebracji Nowego Roku, porcelaną i Terakotową Armią? A może w Twoim umyśle pojawił się obraz wprawionego akupunkturzysty, niesamowitego wojownika kung fu lub socjalistycznego przywódcy Mao?
Mnie, jako psycholożce, Chiny kojarzą się przede wszystkim z kulturą. Niezwykle starą i bogatą, mocno różnorodną ze względu na uwarunkowania historyczne i geograficzne. Kulturą tak złożoną, że nie do końca licuje to z jej stereotypowym wizerunkiem utrwalonym w popkulturze. Kultura kojarzy mi się natomiast ze środowiskiem, które obok genów jest kluczowym czynnikiem wpływającym na wykształcenie różnic indywidualnych u każdego człowieka, czyli na to, jaki mamy temperament, jaka jest nasza osobowość, co stanowi dla nas wartość i jak funkcjonujemy w relacji z innymi ludźmi.
I właśnie o takich Chinach, które są kontekstem życia każdego obywatela Państwa Środka, jakim mianują się Chiny, pisze w swojej książce „Chiny bez makijażu” Marcin Jacoby. Książka, wydana po raz pierwszy w 2016 roku, czyli blisko dekadę temu, co potrafi stanowić wręcz epokę w kontekście przemian społeczno-gospodarczych w danym państwie, zawiera zbiór ciekawych refleksji nt. relacji międzyludzkich, bogatych faktów historycznych i niezwykle cennych obserwacji codziennych interakcji na linii obywatel-polityka, przybliżających czytelnikowi istotę chińskości.
W tym momencie warto puścić wodze psychologicznej fantazji i zastanowić się nad tym, jakimi ludźmi są Chińczycy, którzy wzrastają w małych wioskach bez dostępu do prądu lub w milionowych miastach przepełnionych nowoczesną technologią? Jakich ludzi kształtuje poczucie łączności ze światem i konfucjańska filozofia, zestawiona w kontraście z powszechnym smogiem, dewastacją środowiska i podążaniem za jedynie słuszną ścieżką rozwoju wyznaczaną przez panującą partię? Idąc o krok dalej, warto zastanowić się, jak może wyglądać tożsamość człowieka, który jest jednym z blisko 1,5 miliarda innych obywateli danego kraju? Czy w takim kontekście znajdzie się przestrzeń dla zjawiska zwanego JA, czy może rozwój tożsamości będzie nierozerwalnie związany z rozwojem tożsamości wspólnotowej?
Na koniec dorzucam jeszcze pojęcia etic i emic, zachęcając czytelników do jeszcze bardziej złożonych ćwiczeń umysłowych. Etic bowiem to wizja kultury spostrzeganej oczami obserwatora zewnętrznego, takiego jak Marcin Jacoby, który przebywał na stypendium w Chinach. Natomiast emic to sposób spostrzegania Chińczyków przez samych siebie, jako ludzi poddawanych codziennym oddziaływaniom niezliczonych czynników kulturowych. W takim razie, jakimi ludźmi są Chińczycy i jak kultura kształtuje ich psychikę? Zachęcam do lektury „Chin bez makijażu”, żeby wyrobić sobie zdanie na ten temat.