Seria felietonów dr. hab. Tomasza Bielaka podsumowujących poszczególne z 50 Tygodni w Mieście Nauki odbywających się w ramach Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024. Subiektywnie, ale rzetelnie.
| dr hab. Tomasz Bielak, Wydział Humanistyczny UŚ |
#„co tu się dzieje?! Czy ktoś powstrzyma całe to szaleństwo?!”
Rozpoczynam od kultowych słów red. Smokowskiego, które mogą usłyszeć wszyscy gracze równie kultowej gry FIFA (a konkretnie FC 24), bo mam wrażenie, że płynąca z nich przesadna emfaza doskonale oddaje nastrój towarzyszący kolejnym czterem tygodniom nauki. Tradycyjnie, zainteresowanych odsyłam do szczegółowych informacji, które na stronach poświęconych Miastu Nauki są już dostępne i na bieżąco uzupełniane.
Myśląc o nadrzędnych ideach i efektach (także – dysonansach) po każdym z tygodni, miałem niemały kłopot z generalizacją, szukaniem wspólnych mianowników czy wreszcie podsumowaniem działań. Dlatego potraktujmy ten niewielki tekst jako punkt wyjścia do ewentualnej dyskusji, sporu lub poszukiwań konsensusu. Kuratorzy i producenci kolejnych tygodni postanowili przyjrzeć się górom, miłości, humorowi oraz (co brzmi nieco tajemniczo…) trzem kulturom. Uwspólnianie tych narracji jest w zasadzie niemożliwe, a tak naprawdę wydaje się całkowicie zbędne. Pewnie można byłoby odwrócić relację i zadać pytanie nie o to, co łączy te opowieści?, ale raczej o to, co je dzieli?, co je wzajemnie wyklucza? lub czy mogą trwać obok siebie neutralnie? Przyznajmy, że naukowe badania miłości i humoru to zupełnie inne działania niż ustrukturyzowane badania kulturowe gór.
Jednak z pomocą przychodzi w takiej sytuacji zawsze sama nauka, która w swej różnorodności dąży do porządkowania zjawisk i ich opisów, do unifikacji odbioru, do rozpowszechniania ustaleń. Dąży też do zwykłego, ludzkiego zainteresowania i ułatwia poskromienie świdrującej ciekawości, która często sprowadza się do odpowiedzi na kilka podstawowych pytań. W tym do odpowiedzi na to najważniejsze: dlaczego to jest ważne dla mnie?
#przypadki vol.1: Jerzy Kukuczka i pionowy awans
Trawestując klasyka, mógłbym napisać: „Jakie są góry, każdy widzi”. I każdy też ma świadomość, że nie ma obowiązku podzielania fascynacji „wypukłą formą ukształtowania terenu”, ale przejść (patrzeć) obojętnie – zwłaszcza na góry wysokie – się nie da… Pewnie można byłoby szukać tej górskiej tradycji w twórczości romantyków czy młodopolan (którzy również nieco skomercjalizowali własne fascynacje, kupując lub budując domy w Zakopanem…), ale swoisty boom to, oczywiście, zasługa fenomenu, jakim w dwudziestym wieku stał się tzw. polski himalaizm. I sprawa równie oczywistą jest to, że ten fenomen jest w dużej mierze zasługą Jerzego Kukuczki i jego niewątpliwych osiągnieć we wspinaczce wysokogórskiej. Pomysłodawcy tygodnia poświęconego górom mogli osiągniecia polskich himalaistów postawić za punkt wyjścia, ale nie mogły stać się one przyczynkiem do martyrologicznej opowieści o polskiej dominacji (tym bardziej, że ostatnie lata obfitowały w niefortunne wypowiedzi, środowiskowe kłótnie i przede wszystkim wielkie tragedie sportowców).
Być może dlatego kurator Zbigniew Waśkiewicz i jego współpracownicy z AWF postawili sobie za cel ukonkretnienie kulturowej metafory „pionowego awansu” – nie zaproponowali uczestnikom wyłącznie opowieści o K2 i innych ośmiotysięcznikach, bo to opowieści znane, zapoznane i niestety z perspektywy mieszkańców leżących na (mniej więcej) 250 metrach n.p.m. Katowic i okolic nieprzekładalne na tzw. „język doświadczenia”. Pojawiły się za to spotkania dotyczące przygotowań do wspinaczki, uwarunkowań zdrowotnych, fascynujących prób kontynuowania śląskich tradycji wspinaczkowych. Świetny to pomysł – klarowny, uczciwy i paradoksalnie nowatorski, czego dowodem mogło być zaskakujące zainteresowanie profesją, która (obok żużla i skoków narciarskich, i szybownictwa) jest przecież naszą domeną narodową…
#przypadki vol. 2: miłość w czasach popkultury
Wydawać by się mogło, że po tygodniu spędzonym w górach, organizatorzy zabiorą nas na przykład nad morze lub w rytm piosenki Czerwonych Gitar, ktoś zaproponuje: Wróćmy na jeziora. Nic bardziej mylnego – stery kolejnego tygodnia przejęła Anna Malinowska – niekwestionowana specjalistka od love studies i… się zaczęło.
Szukałem właściwych pojęć czy metafor podsumowujących odmienne prezentacje badań w tym – cieszącym się ogromnym zainteresowaniem – tygodniu (vide: internetowe relacje, np. z EEG KISS z zakresu Art & Science pozwalający na neurologiczne pomiary czułości między osobami) i, by pozostać w górskiej nomenklaturze, nazwałbym je free solo.
Badania humanistyczne niszowe, trudne, ale oparte o regularną „współpracę” z konkretem, wynikami ankiet, współpracę z naukami eksperymentalnymi to obecnie bardzo popularna formuła, która jedynie w założeniach przekreśla szanse na nowatorstwo i odkrywczość humanities. Atrakcyjność Tygodnia Miłości polegała jednak na umiejętnym przedstawieniu pomysłów na złapanie opisanego balansu, a nie operowanie ewentualnym deficytem względem nauk ścisłych. Był to również świetny moment do kolejnej prezentacji nauk humanistycznych nie tylko jako serii pomostowych praktyk ułatwiających zrozumienie świata, ale jako przyczynę do podjęcia badań w przestrzeniach, które mogą się wydawać zbyt oczywiste lub zbyt karkołomne.
#przypadki vol. 3: słowo humoru
Książka Olgi Drendy – jednej z gościn ostatniego ŚFN – o takim właśnie tytule jest idealnym uzupełnieniem Tygodnia Humoru, który jego kurator Łukasz Jach podsumował w następujący sposób:
– W trakcie Tygodnia Humoru chcemy pokazać, co nauka ma do powiedzenia na temat humoru, śmiechu i uśmiechu oraz że sam humor stanowi zarówno temat, jak i motor interesujących badań naukowych prowadzonych w bardzo różnych perspektywach.
I właśnie różne perspektywy analizy i interpretacji konkretnych kwestii związanych z humorem stały się kluczowe w prowadzonych badaniach. Współtwórcy tygodnia koncentrowali się na jego terapeutycznym wymiarze, ale również na aspektach związanych z budowaniem wizerunku poprzez różne modele wyrażania emocji oraz na kwestiach językoznawczych, które wspierają zrozumienie kształtującej się regularnie kultury humoru. Kolejne wydarzenia w ramach tego tygodnia, utrzymane w konwencji spotkania z tzw. „znajomym tematem” (wszak na humorze znamy się wszyscy…), ujawniły serię już bardzo poważnych pytań oraz swoistą „nieoczywistość” oczywistych stwierdzeń. By znów szukać górskich odpowiedników – rzekłbym, że tydzień humoru to rzetelne obserwowanie, szukanie emocjonalnej deniwelacji w każdym z nas…
#przypadki vol. 4: trzy kolory…
Aniela Kucharska i Cecylia Tatoj zaproponowały odbiorcom wyjątkową podróż zarówno na osi czasu, jak i geograficznej mapie. Pod tajemniczym tytułem ostatniego lutowego tygodnia kryła się fascynująca opowieść o trzynastowiecznej Hiszpanii, w której możliwa była synergia trzech systemów religijnych i wiążących się z nimi systemów kulturowych. Prowadzące tydzień zgromadziły specjalistów zajmujących się wspomnianymi zagadnieniami nie tylko po to, by przywołać mniej znane fakty z europejskich dziejów, ale by zaprosić odbiorców do refleksji związanej ze współczesnymi problemami komunikacji interkulturowej, która w odczuciu badaczy kultury jest podstawą dla lepszego rozumienia dynamicznie zmieniającego się i wcale nie tak homogenicznego świata. Dla autorek wiedza i doświadczenie kulturowe objawiają się nie tylko w definiowaniu i omawianiu wielkich kwantyfikatorów, ale w wynajdywaniu codzienności, czynnościach o charakterze rutynowym, obowiązkowym, przyzwyczajeniowym. Przyglądając się tym działaniom, stajemy się poniekąd prywatnymi badaczami kultury, wydobywamy hermeneutyczne, refleksyjne uwagi o własnych działaniach i ich podstawach – swoistych korzeniach kulturowych.
Tydzień Trzech Kultur oparty w dużej mierze na opisowym modelu badania naszych doświadczeń, odnoszenia ich do szerszego obszaru kulturowego, zestawiania z odmiennymi modelami rozumienia społecznych zależności, celebracji zwykłych czynności (vide: parzenie kawy czy istota kaligrafii) był doskonałym sposobem na zmierzenie się z narracyjnym modelem badań kulturowych zatopionych niejako w teoriach kultury, filozofii oraz modelach językowych. Dla uczestników propozycje badaczy z Wydziału Humanistycznego UŚ były niczym (by pozostać w górskich porównaniach) spotkanie z masywem Tre Cime di Lavaredo…
#na zakończenie: szlaki równoległe
Z kronikarskiego obowiązku wspomnę jeszcze o trwających działaniach w ramach pasma Miasto–Region-Akademia, który niejako równolegle uzupełnia i wspiera kolejne tygodnie nauki. Działań było wiele, ale dwa z nich zasługują na szczególną uwagę – „Nauka jest wszędzie”, która i tym razem zawitała do Galerii Teatru Kortez, gdzie Dagna Kocur konkretyzowała doświadczenia zakochania poprzez opis reakcji psychosomatycznych w kontekście seksualności człowieka, oraz bardzo praktyczne oferty organizatorów z Akademii Wychowania Fizycznego, którzy na trzy dni zmienili cześć Katowic w arenę zmagań trekkingowych i biegowych dla mieszkańców.