Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Anonimowi rycerze | Badania dr. Macieja Woźnego

19.11.2021 - 09:12 aktualizacja 24.11.2021 - 19:52
Redakcja: OO
Tagi: badania, historia, research

| Maria Sztuka |

O rycerstwie opolskim powstało wiele publikacji naukowych, burzliwe dzieje opolskich Piastów, zmiany terytorialne księstwa, znacząca działalność polityczna książąt od dawna wzbudzały zainteresowanie mediewistów (publikacje m.in. Marka Cerwińskiego i Ulricha Schmilewskiego). Dogłębne syntezy kończą się jednak na XIII wieku. W 2021 roku w Wydawnictwie Uniwersytetu Śląskiego ukazała się obszerna, pięknie wydana monografia zatytułowana Rycerstwo opolskie do połowy XV wieku, jej autorem jest dr Maciej Woźny, adiunkt z Instytutu Historii Wydziału Humanistycznego UŚ.

Zainteresowanie średniowiecznymi opolskimi wojownikami jest kontynuacją studenckich fascynacji postacią księcia Bolka V, który stał się tematem pracy magisterskiej przyszłego autora monografii (Książę opolski Bolko V (ok. 1394/1400–1460). Biografia polityczna, 2008 r.).

Biografia polityczna Bolka V

– Podczas zbierania materiałów natknąłem się na wiele nieścisłości w biografii księcia. Bolko V w latach 50. minionego stulecia urósł do pomnikowego orędownika polskości. Gloryfikowano jego walkę z niemieckimi bądź zniemczonymi Piastami, eksponowano wspieranie ruchu husyckiego, kojarzony był także z ruchem odrodzenia narodów słowiańskich – wspomina dr Maciej Woźny.

Postać ta inspirowała wielu historyków. Powstała nawet praca poświęcona zmieniającej się na przestrzeni wieków historiografii na temat Bolka V: jak ze zwykłego księcia urósł on do rangi arcyheretyka, kacerza, który poświęcił się walce z Kościołem. Zwykłe transakcje (świadczą o tym zachowane dokumenty), zakup dóbr kościelnych odczytywane były jako akty zwalczania kleru. Tymczasem prawda była prozaiczna. Jak wyjaśnia adiunkt: biskup potrzebował pieniędzy, a książę je miał, więc jeden sprzedawał ziemię, a drugi ją kupował.

– Postawiłem tezę – uzupełnia historyk – że po pierwszej „wizycie” husytów, którzy spalili Bolkowi V księstwo i jego stolicę, książę prawdopodobnie doszedł do wniosku, że bardziej opłaca mu się z nimi porozumieć.

Korzystając z różnych źródeł, mediewista musiał poddać je szczegółowej weryfikacji. Nowe spojrzenie często polegało na odideologizowaniu niektórych opracowań historycznych. Literatura z połowy XX wieku przesiąknięta była narzuconą wówczas interpretacją faktów, co wniosło do obrazu XV wieku wiele błędów i nieścisłości. W silnie eksponowaną walkę z Kościołem postać księcia Bolka V wpisywała się znakomicie: nie tylko sprzyjał husytom, ale lekceważąc obowiązujące prawo kościelne, drugi raz się ożenił, choć żyła jeszcze jego pierwsza żona Elżbieta Granowska. Miał zostać ekskomunikowany przez biskupa wrocławskiego, bogacił się, przejmując dobra kościelne – to znakomity wzór bohatera na miarę lat 50. ubiegłego wieku. Rzetelna kwerenda dokumentów nie potwierdza jednak ani wybitnych zasług księcia, ani też jego nadmiernej aktywności w wojnach po stronie husytów. W jego czasach wielu książąt i możnych wchodziło w konflikty z Kościołem, wielu z nich ekskomunikowano (m.in. ojca Bolka V za napad na wsie kościelne) i nie było w tym nic wyjątkowego.

Dokumenty potwierdzają aktywność Bolka V po stronie husyckiej, jednocześnie obrazują różnorodne postawy książąt. Jego ojciec, Bolko IV, wprawdzie nie wspierał husytów, ale synowi przesyłał proch strzelniczy, a stryj Bernard niemodliński zawzięcie z nimi walczył. Faktem jest, że szlak podbojów husyckich omijał ziemie książąt opolskich. Bolko V niewiele zyskał na wojnach husyckich, chociaż w literaturze pojawiają się wzmianki o zajęciu nawet połowy Górnego Śląska. Przekaz ten jest jednak nieprawdziwy, ponieważ książę w tym czasie przegrywał niemal wszystkie bitwy. Niepodważalną jego zasługą było natomiast uchronienie Śląska Opolskiego przed zniszczeniem. Kiedy sąsiedzi odbudowywali spalone dwory, zapożyczali się, aby opłacić wojskowe załogi, Bolko V pomnażał majątek.

Rycerstwo opolskie

Świadkowie widniejący na dokumentach książęcych stanowią cenne źródło informacji dla historyka, w przypadku książąt opolskich materiał pozostający do dyspozycji badaczy jest jednak bardzo skąpy i wymaga żmudnych, niemal detektywistycznych poszukiwań. Potężny zasób materiału zgromadzony do opracowania biografii Bolka V nie mógł i nie powinien spocząć na dnie szuflady. Tak zrodził się pomysł dysertacji doktorskiej, której celem stało się przedstawienie – anonimowego dla niektórych badaczy – rycerstwa opolskiego: jego rozsiedlenia, genealogii, a także działalności politycznej od 1301 roku do śmierci księcia Bolka V, czyli do połowy XV wieku.

Dokumenty średniowiecznego księstwa opolskiego znacznie różnią się od tych, którymi dysponują historycy zajmujący się wiekami nowożytnymi. Mediewiści nie mogą korzystać z pamiętników, listów, szczegółowych zapisów parafialnych, ksiąg metrykalnych, ksiąg sądowych, te bowiem pojawiły się na Górnym Śląsku dopiero w XVI wieku, w przeciwieństwie do Małopolski, gdzie istniały już w XV wieku. To istotna różnica pomiędzy ziemią krakowską a Górnym Śląskiem w badaniach nad lokalną szlachtą.

pieczęć
Pieczęć Hinczy Landsberga (22 II 1439), źródło: APO. Am Namysława 314 | fot. dr Maciej Woźny

W identyfikacji świadków widniejących na dokumentach pojawiło się szereg nieścisłości. Coraz obszerniejsza stawała się także lista rycerzy uczestniczących w wyprawach księcia. Historyk wyznaczył więc ścisłe ramy. Za opolskich uznał rycerzy, którzy posiadali majątki bądź sprawowali urzędy w księstwie opolskim, dołączył do nich także świadków, których podpisy widniały na dokumentach sporządzanych przez książąt opolskich, z wyłączeniem jednak tych, którzy pochodzili z miejscowości leżących poza badanym terenem, a których nazwiska pojawiły się jednorazowo, uznając, że byli oni związani z osobą, dla której książę wystawiał dokument, i nie byli przedstawicielami lokalnej społeczności. Po obronie doktoratu w 2017 roku, zachęcony przez mediewistów, przygotował publikację opartą na dysertacji. Modyfikacji uległ rozdział Genealogia i rozsiedlenie poświęcony składowi i miejscu pobytu rycerstwa opolskiego. Monografia zawiera 327 biogramów (w układzie alfabetycznym), wiele z nich uzupełnia drzewo genealogiczne, jeśli pozwoliły na to materiały źródłowe i można było zrekonstruować więzi rodzinne.

– Jednym z problemów w identyfikacji postaci jest powtarzalność imion, co wynikało z powszechnego zwyczaju nadawania ich w kręgu rodziny. Wskazówkami są: data i miejsce, historyk musi doskonale orientować się kto, gdzie i kiedy przebywał lub według wszelkiego prawdopodobieństwa mógł przebywać. W przypadku wielu osób są to prawdziwe łamigłówki, których rozwiązanie utrudniają luki źródłowe. Pomocne są pieczęcie zawierające herby rodowe i imię właściciela. Zdarza się, że dla rozróżnienia osób noszących te same imiona stosowano zdrobnienia: Mikosz, Jasiek, Dobko, wyróżnikiem mogła być także miejscowość, w której dana osoba miała główną siedzibę: Henryk z Domanic, Henryk z Rakowa. Niekiedy do imienia dodawano przymiotniki młodszy lub starszy: Stefan Strzała Starszy, Stefan Strzała Młodszy. Listy świadków także są bardzo przydatne, ponieważ obowiązywała w nich hierarchia wedle pozycji, jaką dana osoba zajmowała, bądź wieku – tłumaczy adiunkt.

Głównym miejscem kwerend dr. M. Woźnego było Państwowe Archiwum we Wrocławiu, w którym znajdują się także źródła rękopiśmienne. Badacz korzystał również z zasobów Państwowego Archiwum w Opolu i Katowicach, gdzie przechowywany jest zbiór dokumentów pergaminowych. Pojedyncze akty rozsiane są w archiwach zagranicznych: w Pradze, Brnie, Opawie, Ołomuńcu, Berlinie. Część z nich wydana jest w formie regestów, część w katalogach.

Korzystanie z regestów nie zawsze jest możliwe, wiele z nich ogranicza się do jednozdaniowego streszczenia i pomija istotne dla badaczy listy świadków, ponadto zdarzają się tam liczne błędy. Niezbędne więc jest dotarcie do oryginałów, o ile są dostępne, wiele z nich uległo bowiem zniszczeniu podczas II wojny światowej. Dr M. Woźny uważa, że mimo nieścisłości nie należy umniejszać znaczenia regestów, szczególnie tych, które powstały przed II wojną światową, ponieważ są czasami jedynym śladem po dokumentach, choć ich wierności z oryginałem już nie sposób zweryfikować.

Cennym źródłem informacji są także listy wypowiednie z czasów wojny głodowej w 1414 roku, czyli walk Jagiełły o odzyskanie wszystkich historycznych ziem polskich, którymi zawładnął zakon krzyżacki. Książęta śląscy wspierali polskiego króla. Zgodnie z obyczajem średniowiecznym, przystępując do konfliktu, rycerze wypowiadali wrogowi wojnę na piśmie. Listy wypowiednie przetrwały i są przechowywane w berlińskim archiwum, na liście widnieją nazwiska ponad 200 rycerzy, wielu z nich nie pojawia się w żadnych innych dokumentach. Ślady rycerzy opolskich można odnaleźć także w kronikach, Długosz, opisując np. najazd księcia, wspomina rycerzy, którzy stali u jego boku. Zachowały się także notatki ze skargami mieszczan na napaść rycerzy, zawierające listę poniesionych szkód czy notatki z działań podczas wojen husyckich, opisujące wyczyny i nazwiska poległych rycerzy.

Dr Maciej Woźny pasjonuje się historią, a żmudne poszukiwania, determinacja w dotarciu do prawdy i znajomość literatury przedmiotu uzbroiły go w cierpliwość i odpowiedzialność za słowo pisane. Dostrzegając nieścisłości, a nawet błędy w innych pracach, sam dogłębnie sprawdza źródła, poszukuje nowych. W jego najbliższych planach rysują się dzieje księstwa bytomskiego po rozdziale między książętami cieszyńskimi i oleśnickimi.

Artykuł pt. „Anonimowi rycerze” został opublikowany w październikowym numerze „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” nr 11 (291).

dr Maciej Woźny

Dr Maciej Woźny z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach | fot. Agnieszka Sikora

return to top