„Do tanecznej przestrzeni wszyscy wkraczamy na tych samych warunkach. Nieważne jakim językiem porozumiewamy się na co dzień, w trakcie tańca najważniejszy staje się język samego ciała wraz z przekazywanymi emocjami, które nie muszą być wyrażane za pomocą słów czy gestów” – opowiada Maja Turak, studentka animacji społeczno-kulturalnej z edukacją kulturalną, organizatorka warsztatu tanecznego „Rytmy Ciszy”.
Warsztat poprowadziła Patrycja Jarosińska, Głucha tancerka, pedagożka i aktorka, a uczestniczyły w nim osoby niesłyszące, słabosłyszące oraz słyszące, zarówno znające, jak i nieznające język migowy.
Projekt o charakterze interdyscyplinarnym był realizowany w ramach konkursu „Inicjatywa Twórcza” organizowanego przez Wydział Sztuki i Nauk o Edukacji UŚ.
Konrad Matinyarare: Zacznijmy rozmowę od pomysłu na warsztat „Rytmy Ciszy”…
Maja Turak: Odkąd zaczęłam tańczyć, bardzo fascynowało mnie poszukiwanie jakości w ruchu. Nurtowały mnie pytania typu: skąd dokładnie pochodzi ruch, w jaki sposób mogę na niego wpływać i jaka jest w tym wszystkim rola ciała? Podczas mojej pracy w Teatrze Starym w Krakowie, gdzie tłumaczyłam na PJM próby do spektaklu, spotkałam Patrycję Jarosińską. Pracowała nad tym widowiskiem z zespołem Centrum Edukacji Teatralnej MICET. Wspomniała wtedy o swojej metodzie eksploracji tańca i ruchu. Poczułam, że to jest właśnie to, czego poszukuję i zaczęłam się zastanawiać, jak sprowadzić Patrycję do nas do Cieszyna, na chociażby krótkie warsztaty taneczne. Pomysł musiał trochę „przezimować” i poczekać na swoją realizację, ale w końcu udało się go zrealizować w ramach konkursu: Inicjatywa Twórcza. Jestem przeszczęśliwa, że mogłam tego doświadczyć razem z innymi uczestniczkami warsztatów, zaprosić je do świata tańca i świata ciszy, co mogło od nich wymagać sporo odwagi i przełamania pewnych barier w sobie.
Jak odbiera się muzykę w świecie g/Głuchych?
Osoby niesłyszące odbierają dźwięki poprzez wibracje. Im głośniejsza jest muzyka, a dźwięki w niej niższe, tym mocniej są odczuwalne drgania w całym ciele. Odbiór muzyki dla każdej osoby g/Głuchej jest inny, ze względu na rozmaitość spektrum normatywnego funkcjonowania słuchu, posiadania różnych urządzeń wspomagających narząd słuchu czy własne preferencje osobiste. Niektórzy g/Głusi czerpią przyjemność ze słuchania głośnej muzyki przez głośniki, by lepiej czuć wibracje i z chęcią uczęszczają na koncerty. Są g/Głusi, których irytują głośne dźwięki – mocne drgania, a przebywanie na koncertach lub dyskotekach jest dla nich męczące. Tyle, ile jest osób g/Głuchych, tyle będzie sposobów i preferencji dotyczących odbioru muzyki.
Czy ciało potrafi „zastąpić” zmysł słuchu?
Ciężko mi stwierdzić, czy ciało potrafi całkowicie zastąpić zmysł słuchu, ponieważ ja bardzo dobrze słyszę. Głusi (pisane z wielkiej litery oznacza osoby, które utożsamiają się z kulturą Głuchych) są dumni z tego, że nie słyszą i szczycą się tym, że zauważają więcej niż przeciętna osoba słysząca. Głusi są naturalnymi, bardzo dobrymi obserwatorami. Subtelne zmiany w mimice są dla nich zauważalne, czy też szybciej spostrzegą i zareagują na niebezpieczeństwo/zagrożenie, ponieważ ich zmysł wzroku jest bardziej wyostrzony. Tak samo zmysł węchu czy dotyku. g/Głusi często potrafią poczuć ruch fal powietrza, gdy ktoś blisko macha ręką, by zwrócić ich uwagę. Podobnie jest w przypadku tupania nogą o podłogę, także w celu zwrócenia na siebie uwagi osoby niesłyszącej – są wrażliwsi na drgania rozchodzące się po ziemi, dzięki czemu zareagują na tego typu zawołanie, gdy osoba słysząca nawet by nie zwróciła uwagi na to, że ktoś tupie nogą o podłogę.
W jaki sposób ciało „słyszy” lub interpretuje rytm?
„Słyszenie” i interpretowanie rytmu nazywam wewnętrznym poczuciem rytmu (z ang. inner rhythm). Jest to pewna wrodzona zdolność, z którą można się urodzić, bądź też nie. Pojawia się u człowieka tak samo przypadkowo, jak struktura włosów czy kolor oczu. Dlatego można być osobą słyszącą i kompletnie nie mieć poczucia rytmu, i tak samo można być osobą niesłyszącą i posiadać wrodzone poczucie rytmu, pewną muzykalność, którą można kształtować w trakcie całego życia. W tym przypadku narzędziem, które odbiera rytm, nie jest słuch, a właśnie ciało. Trudno jest mi wytłumaczyć na jakiej zasadzie to działa, to się po prostu czuje w każdej komórce swojego ciała, za pośrednictwem wibracji/drgań.
Czy możesz przybliżyć, w jaki sposób odczuwa się emocje podczas tańca w świecie g/Głuchych?
Emocje odbiera się podobnie jak w świecie słyszących, tylko g/Głuchym łatwiej jest odczuć i zrozumieć dynamikę przekazywanych emocji w tańcu. Bardzo często jest tak, że w tradycyjnej sztuce teatralnej emocje są bardzo przerysowane i pokazywane wręcz nad wyraz, żeby słysząca publiczność zrozumiała, że na scenie bohater właśnie czuje zdenerwowanie, złość, itp. Głusi tego nie potrzebują. W ich naturalnym języku – języku migowym – mimika jest odpowiednikiem intonacji głosu w języku fonicznym. Jeśli jesteśmy wzburzeni, zaczynamy mówić głośniej i nasz głos się podnosi, w przypadku języków migowych, mimika będzie ostrzejsza i mocniejsza, a migane znaki będą „większe” i szybsze. Gdy Głusi szepczą, migają bardzo małe znaki, z ledwo zauważalną zmianą w przestrzeni. Taniec jest sztuką wizualną, a percepcja osób g/Głuchych z natury jest oparta na wizualności i przestrzeni. Dlatego osoby niesłyszące bardzo lubią chodzić na spektakle oparte na ruchu, tańcu, pantomimie czy szeroko pojętym performansie, w których nie są wykorzystywane języki foniczne, a uwaga widza jest skierowana na odbiór wizualny.
W warsztacie uczestniczył Głuchy tłumacz PJM. Opowiedz o Jego roli.
Było to dla mnie nowe doświadczenie, ponieważ nigdy wcześniej nie współpracowałam z Głuchym tłumaczem. Dlaczego było to dla mnie ważne? Chciałam, żeby prowadząca warsztat czuła się jak najbardziej komfortowo, by nie musiała się stresować, że tłumacz jej nie zrozumie lub błędnie przekaże jej komunikat grupie. Nikt tak nie zrozumie Głuchego, jak drugi Głuchy, dlatego wybór niesłyszącego tłumacza był dla mnie oczywistą decyzją. To Patrycja zaproponowała Jakuba Studzińskiego do tej roli, ponieważ współpracuje z nim już od wielu lat i ma do niego pełne zaufanie. Trzeba też mieć świadomość, że nie każda osoba słysząca może na początku w pełni zrozumieć niesłyszącego tłumacza, ponieważ głos osoby głuchej może być bardzo specyficzny w odbiorze dla słyszących, nawet pomimo wielu lat terapii mowy, jakie przeszła osoba g/Głucha. Mimo moich wewnętrznych obaw, nikt nie miał problemu ze zrozumieniem Kuby, a wypowiedzi Patrycji zostały pięknie przetłumaczone z PJM na język polski.
Na warsztacie spotkały się osoby słyszące i niesłyszące, znające i nieznające PJM. Jakie to było doświadczenia?
Uważam, że dla każdej osoby uczestniczącej w warsztacie była to nowość, bo nigdy w taki sposób nie myśli się o języku. Trudnością dla osób nieznających PJM mogło być już samo przestawienie się na myślenie wizualno-przestrzenne i połączenie znaków migowych z ruchem w integralną całość. A dochodziło jeszcze zapamiętanie takiej ilości nowych znaków, których nigdy wcześniej się nie ćwiczyło i nie znało. Jeśli chodzi o komunikację, tutaj ciągle czuwał tłumacz, który na bieżąco tłumaczył komunikaty – dlatego z dogadaniem się nie było problemu.
Jakiś konkretny znak PJM szczególnie zapadł Ci w pamięć lub poruszył Cię emocjonalnie?
Jednym z zadań warsztatowych było wybranie znaku migowego z obszaru emocji. Ja pracowałam ze znakiem: samotność, w którym wskazującym palcem krąży się przy sercu – wizualnie można porównać ten znak do człowieka kręcącego się samotnie po kole. Za pomocą ciała mogłam połączyć ruch ze znaku i przedstawić tę pustkę, która towarzyszy samotności.
Mówi się, że taniec łączy ludzi. Twoim zdaniem łączy również osoby g/Głuche i słyszące?
Jak najbardziej! Taniec jest uniwersalnym językiem, dzięki niemu można tworzyć połączenia – mosty, które są swoistym zaproszeniem do wkroczenia w inny świat. Do tanecznej przestrzeni wszyscy wkraczamy na tych samych warunkach. Nieważne jakim językiem porozumiewamy się na co dzień, w trakcie tańca najważniejszy staje się język samego ciała wraz z przekazywanymi emocjami, które nie muszą być wyrażane za pomocą słów czy gestów.
Jak oceniasz znaczenie takich interdyscyplinarnych projektów w edukacji artystycznej?
Wchodząc w przestrzeń, w której spotykają się różne języki, różne sposoby percepcji świata i wyrażania siebie, uczestnicy mają okazję doświadczyć tego, co zwykle pozostaje dla nich niedostępne. Dzięki takim projektom uczymy się, że sztuka nie musi być ograniczona do jednego medium, jednej grupy odbiorców czy jednej formy komunikacji. To niezwykle cenne doświadczenie, które może później owocować bardziej świadomym podejściem do tworzenia i odbioru sztuki – zarówno u osób słyszących, jak i niesłyszących. Dodatkowo, praca w grupie tak różnorodnej pokazuje, że mimo trudności komunikacyjnych, różnic kulturowych czy sensorycznych – jesteśmy w stanie stworzyć coś wspólnego, spójnego i głęboko poruszającego.
Jakie reakcje po warsztacie najbardziej Cię poruszyły lub zaskoczyły?
Mocno poruszające dla mnie było zmęczenie każdej uczestniczki. Podczas warsztatu musiałyśmy głęboko przemyśleć, jak pewne emocje czujemy, jak je przeżywamy i jak je pokazujemy. Musiałyśmy także napisać list i porozmawiać w nim ze swoim ciałem, co wcale nie jest łatwe. Bardzo często ignorujemy ciało i jego znaczenie w naszym codziennym życiu, co jest dla mnie pewnym smutnym paradoksem. Te wszystkie aspekty były mocno obciążające, ale zarazem wyzwalające, na co potrzeba całkiem sporych zasobów energii. Każda uczestniczka była bardzo zadowolona z warsztatów i wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy, że takie jednorazowe spotkanie to za mało i przydałyby się kolejne tego typu zajęcia.
Czy to oznacza, że planujesz już kolejne działania łączące Twoje dwie pasje: taniec i PJM? Oczywiście! Głowę mam pełną pomysłów i nie mogę się doczekać ich realizacji.
Rozmawiał: Konrad Matinyarare, współpraca: Beata Mońka