Wróćmy jednak do Polski. Wróćmy do Katowic. Tutaj w styczniu 2006 r. doszło do pamiętnej katastrofy w hali wystawowej, w której prezentowano gołębie. Jakiś czas potem do ówczesnego dziekana Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii, dr. hab. Macieja Sablika (obecnie profesora), zwrócił się dr Marcin Baron z Akademii Ekonomicznej (obecnie Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach) zaniepokojony niskim poziomem wiedzy ścisłej w polskim społeczeństwie. Apelował o akcję mającą spopularyzować nauki ścisłe i techniczne. Dziekan podjął ten temat, zwłaszcza, że wielką zwolenniczką okazała się jego szkolna koleżanka, z wówczas wicemarszałek Senatu RP, Krystyna Bochenek (która nawiasem mówiąc była autorką drugiego komunikatu prasowego zapowiadającego Święto Liczby Pi: Cho..n bez forte..anu, talia bez ..ków, ..p.. bez warkocza, ka..talista bez ..eniędzy, Toruń bez ..ernika, prowincja bez ….dówki, telewizor bez ..lota, matma bez ..tagorasa, św. ..otr bez kluczy – nie ma co mówić, nasze życie bez ,,pi” byłoby o wiele uboższe. Dlatego wraz z Cho
pinem,
Pitagorasem i
Pip
pi, mieszkańcami
Pizy,
Pietropawłowska i
Pipidówki obchodzimy
Drugie uniwersyteckie imieniny liczby Pi,
które przypadają 14 marca 2008 r. (2008/3/14).) Nie było opcji: dziekan musiał coś zorganizować. I zaczął myśleć. A ponieważ słyszał o amerykańskiej tradycji, postanowił nie tworzyć nowych bytów, lecz ,,podpiął” się pod światowe trendy i – tym bardziej, że marzec jest jedynym w roku akademickim miesiącem, w którym nie ma żadnego święta albo innej okazji do godzin rektorskich – zorganizować Święto Liczby Pi.
Zaczęło się w 2007 roku, a później…..