fot. archiwum Uniwersytetu Śląskiego
dr hab. SEWERYN KOWALSKI, prof. UŚ
Jestem stale pod wrażeniem CERN-u – to duże międzynarodowe laboratorium, gdzie współpracują ze sobą ludzie z całego świata. Wciąż jestem zafascynowany nowoczesną technologią i poszukiwaniem czegoś nowego w fizyce. Moim skromnym zdaniem CERN uczy czegoś więcej niż tylko fizyki, a satysfakcja z pracy tam jest ogromna.
CERN MOJA HISTORIA
|
Moja przygoda z CERN-em rozpoczęła się bardzo dawno temu, gdy byłem jeszcze studentem czwartego roku fizyki i udało mi się zakwalifikować do letniej szkoły CERN-u (Summer School). Było to wtedy dla mnie niesamowite przeżycie – pierwszy raz za granicą, w tak dużym i międzynarodowym laboratorium. Nigdy przedtem nie pracowałem z detektorami cząstek elementarnych. Wówczas był to system trakingu dla detektora CMS. Pamiętam, jak bardzo zachwycały mnie wykłady dla studentów i cała infrastruktura CERN-u. W owym czasie kończyła się instalacja akceleratora LHC i działających przy nim detektorów. Dało mi to możliwość zwiedzenia tunelu, mieszczącego wspomniane urządzenia. Wrażenie, jakie na mnie wywarły, przypieczętowało wybór mojej przyszłej drogi naukowej. Bardzo chciałem zostać eksperymentalnym fizykiem cząstek elementarnych. Wówczas nie było takiej specjalności w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Śląskiego, dlatego wybrałem doświadczalną fizykę jądrową, jako najbliższą temu, co mnie zafascynowało. Wybór ten spowodował, że na kilka lat pożegnałem się z CERN-em. Dopiero w 2010 roku powróciłem tam w ramach eksperymentu NA61/SHINE. Na początku pracami zespołu z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Śląskiego przy tym projekcie kierował prof. dr hab. Wiktor Zipper. Później ja przejąłem tę zaszczytną funkcję. Z perspektywy czasu wiem, że najważniejsi są dla mnie ludzie, z którymi na co dzień współpracuję. Bez doświadczonego i zaangażowanego zespołu brakuje możliwości efektywnej współpracy. Jako drużyna rozpoczynaliśmy naszą przygodę z CERN-em, nie mając jeszcze doświadczenia – posiadaliśmy wiedzę z zakresu fizyki jądrowej, ale nie cząstek elementarnych. Z czasem rozwinęliśmy się i pełniliśmy coraz ważniejsze role. Byliśmy odpowiedzialni za prace badawcze, a także reprezentowaliśmy współpracę NA61/SHINE na wielu konferencjach i spotkaniach. Jako zespół przeszliśmy długą drogę. Do dzisiaj pamiętam dreszcz emocji, gdy zbudowaliśmy pierwszy detektor ładunku w ramach eksperymentu – pierwsze testy i pomiary były wypełnione najpierw stresem, a potem radością z dobrze wykonanej pracy. Obecnie zespół z Uniwersytetu Śląskiego jest odpowiedzialny za uaktualnienie sprzętowe detektora. Uzyskaliśmy ogromne dofinansowanie na tę działalność i to właśnie członkowie naszego zespołu pełnią funkcje koordynatora i zastępcy koordynatora NA61/SHINE. Osobiście w dalszym ciągu jestem pod wrażeniem CERN-u – to duże międzynarodowe laboratorium, gdzie współpracują ze sobą ludzie z całego świata. Wciąż jestem zafascynowany nowoczesną technologią i poszukiwaniem czegoś nowego w fizyce. Oczywiście CERN to także szkoła pracy grupowej – miejsce, gdzie jeden człowiek właściwie nie ma znaczenia, a tylko zespół może wykonać zadanie. Dla mnie to także szkoła zarządzania – w pracach nad eksperymentem nadzoruję zarządzanie zasobami IT, jestem koordynatorem technicznym. Spoczywa na mnie również odpowiedzialność za obecnie przebiegające uaktualnienie sprzętowe detektora. Wymaga to synchronizowania zadań kilku międzynarodowych zespołów, zajmujących się poszczególnymi elementami detektora. Zdobywane w ten sposób doświadczenie jest bezcenne – nie wiem, czy w innym miejscu byłaby możliwa działalność z tak dużą międzynarodową załogą w ogromnym laboratorium fizycznym. Moim skromnym zdaniem CERN uczy czegoś więcej niż tylko fizyki, a satysfakcja z pracy tam jest ogromna. Mam także nadzieję, że moja przygoda z CERN-em będzie toczyła się dalej, a grupa z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Śląskiego będzie rosła w siłę i prężnie się rozwijała. |