Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Aby świat był sprawiedliwy | Rozmowa z prof. Krzysztofem Jaroszem

21.03.2023 - 08:15 aktualizacja 22.03.2023 - 11:16
Redakcja: wc-a
Tagi: nauki społeczne

Prof. dr hab. Krzysztof Jarosz

Prof. dr hab. Krzysztof Jarosz | fot. Agnieszka Nęcka-Czapska

| Maria Sztuka |

Rozmowa z prof. dr. hab. Krzysztofem Jaroszem, literaturoznawcą romanistą, badaczem współczesnej literatury francuskiej i frankofońskiej, a także tłumaczem kilkudziesięciu dzieł filozoficznych i literackich z języka francuskiego. Jednym z ostatnich przekładów są Lata Annie Ernaux (tłumaczenie we współpracy z Magdaleną Budzińską, styczeń 2022), francuskiej pisarki, która w październiku 2022 roku została laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.

MARIA SZTUKA: Spośród ponad 20 utworów noblistki polscy czytelnicy poznali zaledwie cztery. Pierwszy ukazał się w 1989 roku, była to mikropowieść Miejsce (przekład I. Badowska). Na kolejne trzeba było czekać ponad trzy dekady. Na początku 2022 roku Wydawnictwo Czarne wydało Lata (przekład K. Jarosz i M. Budzińska), a pod koniec roku tom Bliscy zawierający trzy utwory pisarki: Miejsce, Pewna kobieta Druga siostra (przekład A. Kozak). O Miejscu sprzed ponad trzydziestu lat pamiętają chyba tylko romaniści, utwór nie zapadł w pamięć polskich czytelników.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Miejsce nie wzbudziło w naszym kraju zainteresowania krytyki, ale pamiętajmy: to był rok 1989, Polska wkraczała w okres fundamentalnych przemian pod hasłem dogonienia Zachodu i najwidoczniej obraz robotniczo- drobnomieszczańskiego środowiska Francji pierwszych powojennych dekad i awansu społecznego nie bardzo przemawiał do naszych ówczesnych czytelniczych oczekiwań. Wspomnienie o ojcu robotniku i drobnym przedsiębiorcy napisane przez jego wykształconą córkę z etnograficzną niemal dokładnością mówi o poświęceniu i determinacji w dążeniu do osiągnięcia celu, jakim było wykształcenie jedynego dziecka. Choć w opowieści przebija czułość, dominuje jednak poczucie, że snująca tę opowieść córka nieodwołalnie przeszła z klasy ludowej do mieszczańskiej. Mnie jako romanistę i literaturoznawcę, zajmującego się głównie literaturą XX wieku, zafascynowała ta mikropowieść. Przyzwyczajony byłem bowiem do tego, że większość pisarzy francuskich wywodzi się z tak zwanej burżuazji. Tak zwanej, ponieważ we Francji pojęcie to jest bardzo wieloznaczne, bourgeois – to ten, który nie pracuje dla kogoś. Burżuazja (bourgeoisie) jest więc bardzo pojemna, obok milionerów mieszczą się tam intelektualiści, wszyscy uprawiający wolne zawody, ale także właściciele niewielkich sklepików. We Francji jest niewielu autorów, którzy pochodzą z tzw. ludu; jednemu z nielicznych, Jeanowi Giono, poświęciłem swoją pracę habilitacyjną. Fascynacja Annie Ernaux ustąpiła po lekturze jej kolejnych utworów. Nie przemawiał do mnie jej bardzo surowy, pozbawiony ornamentyki styl, a tematyka wydała mi się zbyt kobieca. Chyba potrzebne było mi spotkanie z Anandą Devi, abym zmienił postrzeganie literatury, którą tworzą kobiety.

MARIA SZTUKA: W Latach, które autorka nazywa autobio-socjo-graficzną powieścią, temat kobiecości nie jest najważniejszy.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Lata są przypieczętowaniem sławy Annie Ernaux i w pewnym sensie dziełem jej życia zbierającym wszystkie doświadczenia dziecka, dziewczyny i kobiety w kolejnych stadiach rozwoju osobisto-społecznego. To nie jest tylko kronika Ernaux, to kronika jej pokolenia, francuskich kobiet, Francuzów, a miejscami świata od czasów tużpowojennych po rok 2006 (pojawiają się m.in. echa ataków terrorystycznych na World Trade Center, obalenia muru berlińskiego, rozpadu ZSRR…). To unikatowy obraz zmieniającej się świadomości na przestrzeni sześciu dekad doniosłych przemian cywilizacyjnych i mentalnościowych, na jednej płaszczyźnie stawiający przeżycia osobiste i wydarzenia historyczne.

Angielskie tłumaczenie Lat (The Years) w przekładzie Alison L. Strayer otworzyło Ernaux drogę do międzynarodowej sławy. Literackiego Nobla poprzedziły: Nagroda Uniwersytetu Warwick, nagroda przyznawana przez Association Marguerite Duras, Nagroda im. François Mauriaca, włoska Premio Strega Europeo, a także nominacja do międzynarodowego Bookera. Annie Ernaux jest pierwszą kobietą, której dzieła ukazały się za życia w serii „Quarto” prestiżowego wydawnictwa Éditions Gallimard…

MARIA SZTUKA: Kiedy podjął się Pan Profesor tłumaczenia Lat, o Noblu nie było jeszcze mowy.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Pomysł zrodził się pewnej najczarniejszej nocy pandemii, 14 grudnia 2020 roku. Prowadziłem wykład, oczywiście online, dla członkiń Klubu Książki w Luksemburgu. Klub założyły polskie tłumaczki, które po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej zamieszkały w różnych krajach. Filolożki spotykają się regularnie, wymieniając swoje uwagi na temat nowości literackich ukazujących się w różnych językach. Tematem spotkania, na które zostałem zaproszony, była Ananda Devi. Kierująca klubem zachęcała mnie wówczas do przetłumaczenia Lat Annie Ernaux, powołując się na rosnącą popularność pisarki. Kiedy zabrałem się do pracy, już po kilkudziesięciu stronach byłem pełen obaw, czy tak ogromne nagromadzenie faktów, wydarzeń historycznych i społecznych na przestrzeni opisywanych sześćdziesięciu lat to na pewno zadanie dla literaturoznawcy, a nie historyka bądź socjologa. Miałem też wątpliwości, czy takie kompendium wiedzy zainteresuje polskiego czytelnika.

MARIA SZTUKA: Po ogłoszeniu literackiego Nobla udzielił Pan Profesor wielu wywiadów, uczestniczył w mnóstwie spotkań, podczas których często wspominał Pan o trudnościach w tłumaczeniu tej powieści. Na czym one polegały?

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Książka napisana jest w formie bezosobowej, choć nie mamy wątpliwości, że jej bohaterką jest Annie Duchesne- Ernaux. Ową bezosobową formę wyznacza francuski zaimek on, który nie ma dokładnego odpowiednika w naszym języku, najbliższy znaczeniowo pozostaje mu zaimek zwrotny się. Stąd w tekście pojawiają się takie formy, jak: odzwyczajano się, wyjeżdżało się, zagospodarowywało się, tańczyło się..., formy te jednak rodzą problem z ustaleniem podmiotu, tego, jaką społeczność pisarka ma w danej chwili na myśli: pokolenie, najbliższych znajomych, a może tylko kobiety? Ernaux zapytana o powód stosowania tego zabiegu wyjaśniła, że trudno jej utożsamiać się ze swoimi minionymi wcieleniami, a form bezosobowych użyła, aby wpisać historię jednostkowego życia w tło przemian swojego kraju i świata, stworzyć autobio-socjo-grafię.

MARIA SZTUKA: Ta bezosobowa forma stwarza pewien dystans między czytelnikiem a autorką, prowokuje do stawiania pytań, ale jednocześnie pozwala na wypełnienie niedopowiedzeń własnymi doświadczeniami i refleksjami. To bardzo wciągający zabieg.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Stawianie pytań jest zadaniem literatury, która z założenia jest fikcją, ale w każdym utworze immanentną jej częścią jest osobowość autora. To, w jaki sposób pisarz przetwarza rzeczywistość, jest nierozerwalnie związane z obnażaniem swojego ja. Ernaux przeżywa raz jeszcze, poddając te wydarzenia refleksji i namysłowi, wszystko, czego doświadczyła w przeszłości w pośpiechu. „Żeby coś naprawdę przeżyć, muszę to przeżyć jeszcze raz” – deklaruje w L’écriture comme un couteau (Piórem jak brzytwą), a w automotcie do Le jeune homme tłumaczy: „Jeśli nie opiszę rzeczy, pozostają niedopełnione, bo tylko je przeżyłam”. Jej eliptyczny i aluzyjny sposób przedstawienia wybranych faktów nie umożliwia jednak ich jednoznacznej interpretacji. Perspektywa tłumacza, nastawionego na mikrolekturę i bezustanny namysł nad znaczeniem poszczególnych sformułowań, pozwala dostrzec „efekt Ernaux” sprawiający, że po przeczytaniu jakiegoś jej utworu czy jego fragmentu czytelnik domyśla się być może więcej, niż tekst sam z siebie chce powiedzieć.

MARIA SZTUKA: W wygłoszonej mowie noblowskiej Annie Ernaux przypomniała słowa, które zapisała przed 60 laty w swoim pamiętniku: „Będę pisać, aby pomścić mój lud, będę pisać, aby pomścić moją rasę”.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Aby to zrozumieć, trzeba odwołać się do biografii noblistki. Urodziła się w 1940 roku, w pokonanej przez hitlerowskie Niemcy Francji, w niewielkim normandzkim miasteczku Lillebonne, gdzie jej rodzice prowadzili osiedlowy sklep spożywczy połączony z kawiarnią; oboje wywodzili się z rodzin bezrolnych chłopów. Najpierw od dwunastego roku życia byli robotnikami: ojciec parobkiem, matka robotnicą w wytwórni margaryny. Poznali się w fabryce lin i powrozów. Annie chodziła do szkoły podstawowej, potem średniej prowadzonych przez siostry zakonne. Rodzice gotowi byli do najwyższych poświęceń, byle ich córka zdobyła wykształcenie, które w powojennej Francji dawało realną szansę na awans społeczny. Annie ukończyła Wydział Literatury Współczesnej na Uniwersytecie w Rouen, wyszła za mąż za wywodzącego się z burżuazji Philippe’a Ernaux; on pracował jako urzędnik w administracji, ona uczyła w liceum. Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku Annie Ernaux rozwiodła się i odtąd sama wychowywała dwóch synów. Uczyła w gimnazjach i liceach, a potem w Narodowym Centrum Nauczania na Odległość. Bezpowrotnie opuściła środowisko, w którym spędziła dzieciństwo, „awansowała” do burżuazji. Nigdy jednak nie zapomniała o szkolnych doświadczeniach, o poniżeniach doznawanych od rówieśniczek z „wyższej sfery”, wyśmiewania się z jej normandzkiej gwary, nigdy też nie zapomniała wstydu i pogardliwych spojrzeń koleżanek z klasy i nauczycielki na widok jej matki, która wyrwana ze snu wychodzi przed dom w brudnej koszuli nocnej.

Kiedy zaczęła uczyć w liceum, w gronie swoich uczennic natychmiast dostrzegała zagubione dziewczyny z ludu, wycofane wobec nauczycieli, z poczuciem wyobcowania, ponieważ nie należały do tego samego świata. Nie traktowała ich jednak z pogardą, ale ze zrozumieniem i współczuciem. Rodzice, którzy wiele poświęcili, aby ich córka społecznie awansowała, zrobili wszystko, aby weszła do świata, który nimi wzgardził. Ów paradoks stał się wyzwaniem dla Ernaux, która mówi: „Mam wrażenie, że pisanie to najlepszy akt polityczny i „dar”, jaki mogę uczynić, w mojej sytuacji »zdrajczyni klasowej«”. Całą swoją twórczością chce naprawić społeczną niesprawiedliwość, bierze więc w obronę prawa kobiet, prawa słabszych, wykluczonych, poniżanych. Pomszczenie „swojej rasy” stanowi credo jej twórczości, które bardzo wyraźnie wyeksponowała w swojej mowie noblowskiej.

MARIA SZTUKA: W polskiej mentalności awans społeczny jest powodem do dumy, pojęcie zdrajczyni klasowej jest anachronizmem.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Dla Polaków mojego pokolenia, mentalnie przeoranych komunizmem, określenie zdrajca klasowy jest archaizmem, a w odniesieniu do wspinania się po drabinie społecznego awansu brzmi wręcz komicznie. Dla Ernaux znaczy jednak zupełnie coś innego. Pomimo przejścia „na drugą stronę barykady społecznej” w głębi duszy pisarka utożsamia się i solidaryzuje ze swoimi rodzicami i ich środowiskiem społecznym. I to tłumaczy, że nie może się wyzbyć poczucia winy, zamiast po prostu odczuwać satysfakcję, że po uzyskaniu awansu społecznego znalazła się po właściwej, lepszej stronie życia. Po latach przypomina sobie słowa Jeana Geneta, który mówił, że „poczucie winy jest doskonałą motywacją do pisania”.

MARIA SZTUKA: Noblistka wychowała się w ultrakatolickiej rodzinie, jej droga do emancypacji była wyboista, wypełniona traumatycznymi doświadczeniami, w Latach dokonuje swoistej spowiedzi z „grzechów”, które nie były jej wyborem moralnym, ale koniecznością wymuszoną obowiązującym prawem.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Ernaux nie unika nawet najbardziej wstydliwych fragmentów własnej biografii, takich jak inicjacja seksualna zakończona dwuletnią traumą czy nielegalne przerwanie niechcianej ciąży. Ta swoista spowiedź staje się pretekstem do snucia rozważań na temat nierówności społecznej. Jakie jest zapotrzebowanie na tego typu literaturę, świadczy choćby sukces filmowej adaptacji jej krótkiego utworu opisującego nielegalne przerwanie ciąży (L’événement). Film pt. Zdarzyło się nakręciła w 2021 roku francuska reżyserka Audrey Diwan, a obraz został nagrodzony Złotym Lwem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Zrozumienie dojrzewania jej świadomości umożliwia zestawienie dwóch utworów. Pierwszy – Mémoire de fille – opisujący wydarzenia z 1958 roku, ową tajemniczą inicjację, którą po upływie sześćdziesięciu lat nazywa po imieniu gwałtem, z ostatnim, jak dotąd, opowiadaniem pisarki zatytułowanym Le jeune homme (Młody pan) opublikowanym w 2022 roku. Pisarka wraca w nim do swojego długiego związku z młodszym od niej o 29 lat studentem pochodzącym z klasy ludowej. To odwrócenie schematu społecznego, wedle którego związek starszego mężczyzny z młodziutką kobietą to może niekiedy kontestowany moralnie, ale przecież akceptowany społecznie związek, podczas gdy odwrotna sytuacja odbierana jest jako rażące przekroczenie norm społecznych. Te dwie opowieści tworzą klamrę dorosłego życia Annie Ernaux, kobiety, która od dwudziestego roku życia jest również i równolegle pisarką. Narzędziem zemsty staje się jej wyzwolenie i możliwość samostanowienia o tym, co i kiedy ma robić. Mimo bardzo dojrzałego wieku nie pociągają jej robótki ręczne, woli zaspokajać swoje potrzeby i korzystać z uroków życia, jej odwaga jest odwagą „ekshibicjonistki”.

MARIA SZTUKA: Swoją bezkompromisową postawą ośmieliła też innych pisarzy.

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Przykładem mogą być Didier Éribon (Powrót do Reims, 2019) i Édouard Louis (Historia przemocy, 2018 i Koniec z Eddym, 2019), francuscy intelektualiści opowiadający o swoich ludowych korzeniach. Obaj podkreślają, że ich duchową matką jest Annie Ernaux, która zainspirowała ich do podjęcia tematyki filiacyjnej. Éribona i Louisa łączy ponadto fakt, że są gejami. To z kolei odróżnia ich od Ernaux, której emancypacja i refleksja nad kobiecą kondycją zawsze wyrażała jej jednoznacznie heteroseksualną orientację, co nie znaczy, że bycie kobietą było za czasów jej młodości (i zresztą nie tylko wtedy) sprawą łatwą – o tym opowiadają jej utwory.

MARIA SZTUKA: Dzięki tłumaczeniom Pana Profesora mogliśmy poznać twórczość Anandy Devi i Annie Ernaux. Kim zaskoczy nas Pan w najbliższej przyszłości?

PROF. KRZYSZTOF JAROSZ: Tym razem będzie to irańska pisarka Chahdortt Djavan i jej poruszająca historia pt. Dziwki w hidżabach idą do raju. W świetle wydarzeń w Iranie, które śledzi cały świat, a ostatnio także wstrząsającego filmu Holy Spider irańskiego reżysera Alego Abbasiego o fundamentaliście muzułmańskim seryjnie mordującym prostytutki, sądzę, że to bardzo ważna książka i powinna trafić do jak najszerszego grona czytelników.

MARIA SZTUKA: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Artykuł pt. „Aby świat był sprawiedliwy” został opublikowany w marcowym numerze „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” nr 6 (306).

return to top