Kadr z filmu „Barbie”
| Weronika Cygan |
Według szacunków badaczy w latach 90. XX wieku 99% amerykańskich dziewczynek w wieku od 3 do 10 lat posiadała przynajmniej jedną lalkę Barbie[1]. W Polsce fenomen ten nigdy nie osiągnął skali znanej ze Stanów Zjednoczonych, ale widok kilkulatek bawiących się blondwłosą plastikową pięknością nie należał u nas do rzadkości.
Rozpoznawalna na całym świecie lalka właśnie doczekała się swojego pierwszego aktorskiego filmu, który w tym tygodniu wchodzi do polskich kin. To doskonała okazja, by zastanowić się nad tym, jak ogromny wpływ zabawka ta wywarła na pokolenia dzieci oraz jak bardzo przyczyniła się do kształtowania wyidealizowanego wizerunku kobiecości.
64-letnia nastolatka
Jest taka scena w filmie Grety Gerwig, gdy grająca Barbie Margot Robbie zdejmuje szpilki, a jej bosa stopa wciąż zachowuje taki sam kształt, jak gdyby tkwiła w obuwiu. W końcu jest lalką – sztuczną, sztywną i z odrealnioną sylwetką. Kiedy w późniejszej scenie bohaterka pokazuje koleżankom swą płaską już stopę, te reagują obrzydzeniem i szokiem, bo Barbie zaczyna coraz bardziej upodabniać się do prawdziwego człowieka.
Film wydaje się obśmiewać tę przypisaną Barbie plastikowość i próbuje zderzyć jej postać ze światem realnym. Wysłana w daleką podróż, w towarzystwie Kena (Ryan Gosling), próbuje zrozumieć, co oznacza prawdziwe życie. Pytanie tylko, czy sama lalka i to, czym obrosła przez te wszystkie lata od swoich „narodzin” w 1959 roku, w ogóle może przystosować się do współczesności?
– Barbie to postać, która jest modna i niemodna jednocześnie – mówi dr hab. Anna Gomóła, prof. UŚ z Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Istotą mody jest przemijalność, natomiast Barbie skończyła już 64 lata. Mogłaby więc być babcią, ale nią nie jest, ponieważ to wieczna nastolatka. Barbie się nie starzeje, co najwyżej zmienia ubrania, fryzury, samochody czy wyposażenie mieszkania w zależności od krótkotrwałej mody, ale sama się tej modzie nie poddaje – twierdzi badaczka.
Barbie i jej świta
Wejście lalki Barbie na rynek było rewolucją. Ruth Handler – pomysłodawczyni zabawki oraz twórczyni jej sukcesu – zaprezentowała ją podczas nowojorskich targów zabawek 9 marca 1959 roku. Zastosowała przy tym nowatorską wizję marketingowo-sprzedażową, m.in. indywidualnie oprowadzając gości i zachwalając im swój produkt. Wiedziała, że o zainteresowanie i uwagę nabywcy trzeba się postarać.
Sama Barbie także była nietradycyjna. Na jej wizerunek pracował cały sztab pracowników firmy Mattel. Ruth Handler (urodzona w USA, córka emigrantów z Warszawy) przez wiele lat kierowała przedsiębiorstwem, którego współzałożycielem był jej mąż – Elliot Handler. To on wpadł na pomysł, by przy produkcji Barbie wykorzystać nowe tworzywa i rzeczywiście proces powstawania lalki był na ówczesne czasy zaawansowany technologicznie. Znakomity inżynier i wynalazca John Ryan odpowiadał z kolei za konstrukcję modelu, którego ciało posiadało ruchome części. O wygląd lalki i jej garderobę dbała Charlotte Johnson, pracująca w Japonii wspólnie z tamtejszymi szwaczkami.
Dziś, gdy patrzymy na Barbie, kojarzymy ją raczej z kiczem, tandetą, ale nie zawsze tak było. – Trzeba spojrzeć na nią z perspektywy historii techniki, nauki o materiałach, projektowania przemysłowego i mody. W momencie, kiedy powstawała, była czymś innowacyjnym, oryginalnym i starannie przygotowanym. Wiele pracy wymagało stworzenie lalki, która odpowiednio skręcała się w talii, miała ruchome kończyny. W dodatku wykonano ją z winylu, a nie z polistyrenu, jak jej niemiecką poprzedniczkę Bild Lilli. Była też bardzo dobrze ubrana, ze starannie przygotowanym zestawem strojów. Charlotte Johnson była profesjonalną projektantką mody, która dbała o jakość materiałów i precyzję wykonania[2] – wyjaśnia prof. Anna Gomóła.
Lalka „Barbie” przyczyniła się do utrwalenia fałszywego, odrealnionego wizerunku kobiety | fot. Elena Mishlanova z Unsplash
Z trafiki na salony
Barbie od początku wzbudzała kontrowersje. Powszechnie wiadomo, że jej pierwowzorem była lalka Bild Lilli, którą Ruth Handler wypatrzyła podczas swojej podróży do Europy w jednym ze szwajcarskich sklepów. Lalka Lilli była „zmaterializowaną” postacią z komiksu tworzonego przez rysownika Reinharda Beuthiena, który ukazywał się w czasopiśmie „Bild” od 1952 roku. Lilli absolutnie nie powstała z myślą o przeznaczeniu dla dzieci.
– Sprzedawano ją w sklepach tytoniowych (w trafikach). Była bardziej dodatkiem do cygar i koniaku niż zabawką dla dziewczynek. Nie cieszyła się dobrą reputacją. Elliot Handler był przekonany, że typ sylwetki proponowany dla Barbie jest niewłaściwy. Ale jego żona była zdecydowana: jej zdaniem tego właśnie chciały dziewczynki – zauważa kulturoznawczyni z UŚ.
I rzeczywiście, gdy Barbie ujrzała światło dzienne, w wielu miejscach skrytykowano jej wizerunek jako zbyt cielesny i epatujący seksualnością (w Hiszpanii oprotestowano wygląd lalki). Masowa produkcja i sprzedaż Barbie musiała skutkować zmianą: firma Mattel swoim wytworem przekształciła dotychczasową relację dziecka z zabawką. Jak podkreśla naukowczyni, odtąd dziewczynka nie dostawała już pod swoją opiekę zabawki przypominającej dziecko, o które należy się troszczyć, tylko postać kształtującą jej wyobrażenie o dorosłości.
Fałszywe obietnice
Barbie składa wyłącznie fałszywe obietnice. Utrwala w nastolatkach przekonanie, że „mogą być, kim tylko zechcą”, nie zdradza jednak, jak wielkiego nakładu czasu i pracy potrzeba, by zostać specjalistą w jakimś zawodzie.
– Barbie wybiera różne ścieżki kariery i w każdym sezonie może to być inna branża. Nie musi mierzyć się z konsekwencjami wyboru, a przecież wiemy o tym, że w przypadku zawodów wymagających dużego nakładu sił fizycznych i intelektualnych raz poczyniony wybór to właściwie wybór na całe życie. Niestety tego od Barbie się nie dowiadujemy. Jest to wizja osoby, która może zrobić, co chce i żadne jej decyzje nie mają konsekwencji. To nie konfrontuje nas z przemijalnością czasu i ulotnością życia – tłumaczy prof. Anna Gomóła.
Nawet jednak, gdy smukła piękność firmy Mattel podejmuje już pracę fizyczną i wskakuje w strój rolniczki czy mechaniczki, to i tak wygląda nieskazitelnie. Nie ujrzymy jej ubrudzonej smarem czy zziajanej po przebiegnięciu maratonu. Na jej twarzy nigdy nie gości zmęczenie po kilkugodzinnym dyżurze. Jej nadrzędnym obowiązkiem jest dobrze wyglądać, a przy tym reprezentuje ona standardy piękna, które są nie tyle trudne do osiągnięcia, co wręcz niemożliwe.
Inkluzywność na pół gwizdka
Pod naporem oskarżeń, że ikoniczna lalka posiada zbyt wyidealizowane ciało, firma Mattel wypuściła w 2016 roku trzy nowe modele: tall, curvy i petite. Barbie miała wreszcie promować różnorodność, a dzięki wersji curvy – także mniej wyidealizowaną sylwetkę. Gdy jednak przeliczono jej wymiary i przełożono na proporcje przeciętnej zdrowej kobiety średniego wzrostu, okazało się, że „puszysta” Barbie mierzy w pasie raptem 63 cm, a w biodrach 91 cm. Jak widać, nawet rozmiar plus size nie przystaje do wymiarów człowieka z krwi i kości[3].
Inne próby zwiększenia inkluzywności także nie były zbyt udane. W 2019 roku wypuszczono lalkę na wózku inwalidzkim. Niestety pojazd nie mieścił się w drzwiach domków zaprojektowanych dla poprzednich modeli, co zwróciło uwagę na powierzchowność tego typu działań – Barbie o specjalnych potrzebach spotkała na swej drodze trudne do pokonania przeszkody. Lalki na wózku czy z aparatem słuchowym pojawiły się w linii Fashionistas, która obejmuje również osiem kolorów oczu i dziesięć odcieni skóry.
Prof. Anna Gomóła przywołuje ponadto przykład serii lalek Mattela, które miały przedstawiać znane i rozpoznawalne postacie, a tymczasem nawet one ukazywały ich w nienaturalnych proporcjach.
– Ella Fitzgerald była osobą o raczej obfitych kształtach, a została przedstawiona w taki sposób, że oglądając lalkę, trudno się było domyślić, o kogo chodzi. Z kolei Frida Kahlo jest na tyle charakterystyczną postacią, że rozpoznanie jej jest łatwiejsze, ale takich chudych rąk nie miały nawet poprzednie Barbie – wspomina kulturoznawczyni.
Czy film „Barbie” rozprawi się ze stereotypem pięknej, lecz pustej i sztucznej kobiety? | Kadr z traileru do filmu „Barbie”
Epatowanie barbizmem
Ruth Handler udało się stworzyć zabawkę niemal całkowicie zawłaszczającą młodą osobę. Pedagodzy zwracają uwagę na fakt, że w przypadku produktów kierowanych do najmłodszych zawsze należy brać pod uwagę ich oddziaływanie wychowawcze, nawet jeśli twórcy nie zakładają takiego ich przeznaczenia. Tymczasem Barbie ukształtowała pokolenia dziewczynek, wtłaczając im do głowy wyidealizowany obraz kobiecości, niby-dorosły, ale jednak infantylny.
– Barbie przygotowuje do ciągłego narcystycznego eksponowanie siebie. Do bycia oglądanymi zawsze z najlepszej strony. To nie jest postać, która robi coś, w czym nie towarzyszą jej cudze oczy. Barbie służy wyłącznie do oglądania, pogrążona w świecie wiecznego nastolatkostwa. Do czego doprowadziło epatowanie barbizmem? Do przyjęcia za wzór czegoś, co nie może (ale i nie powinno) pełnić takiej funkcji – zauważa prof. Anna Gomóła.
Według badaczki produkt Mattela wypaczył w pewien sposób widzenie dzieciństwa, a dziecku odebrał poczucie sprawczości. W końcu Barbie nie była nigdy przedmiotem opieki, a jedynie ubóstwienia. Bawiące się nią dziewczynki nie mają już „wychowywać” do dorosłości lalek-dzieci, lecz podążać za lalką-młodą kobietą.
Czy najnowszy film „Barbie” rozprawi się ze stereotypem pięknej, lecz pustej i sztucznej kobiety? Kilkadziesiąt lat istnienia lalki pokazuje, że utrwalił się mocno i trudno go będzie wykorzenić. Być może Barbie jest po prostu niereformowalna, bo forma, w której istnieje, na tyle skutecznie narzuca się dzieciom, że trudno się przed nią obronić.
Przypisy
[1] Greenwald J., „Barbie Boots Up” w: „Time” 1996, vol. 148, nr 22.
[2] Gerber R., „Barbie i Ruth”, przeł. Laskowska A., Białystok 2017.
[3] Bates C., „How does ‘Curvy Barbie’ compare with an average woman?” w: „BBC News Magazine”: http://www.bbc.co.uk/news/magazine-35670446?ns_mchannel=email&ns_source=inxmail_newsletter&ns_campaign=news_magazine_030316 [dostęp 20.07.2023].