Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Rozkręcamy Europejskie Miasto Nauki

19.02.2024 - 13:08 aktualizacja 19.02.2024 - 16:34
Redakcja: PK

Seria felietonów dr. hab. Tomasza Bielaka podsumowujących poszczególne z 50 Tygodni w Mieście Nauki odbywających się w ramach Europejskiego Miasta Nauki Katowice 2024. Subiektywnie, ale rzetelnie.

| dr hab. Tomasz Bielak, Wydział Humanistyczny UŚ |

#wystartowaliśmy

Miasto Nauki działa już na pełnych obrotach – widać to w Kato Science Cornerze, gdzie niemal codziennie odbywają się należące do różnych programów EMNK 2024 inicjatywy, równie intensywnie poszerza się program w paśmie Miasto-Region-Akademia. I odnotujmy w tej perspektywie sprawę najistotniejszą: 24 stycznia podpisano list intencyjny w sprawie Programu Naukowego dla Śląska, który ma być (i pewnie będzie!) przełomowym działaniem nie tylko dla uczelni należących do Konsorcjum, ale dla wszystkich – bowiem wszyscy w różnym stopniu będziemy beneficjentami odbywających się w ramach tego wieloletniego programu aktywności, działań, odkryć czy badań. A w połowie roku czeka nas przecież konferencja ESOF – wydarzenie z perspektywy nie tylko regionalnej – bezprecedensowe.

Tyle tytułem kronikarskiego obowiązku w pierwszym podsumowaniu – pewnie cały tekst można byłoby poświęcić temu, co się dzieje, co jeszcze przed nami itd. Mnie jednak intryguje to najważniejsze otwarcie – pierwsze tygodnie w ramach naszego naukowego święta…

Zimno i sztuczna inteligencja, a w międzyczasie – wcale nie mniej ważne – żywność, rysunek i skarby… Tak w jednym wierszu można byłoby podsumować pierwsze tygodnie EMNK 2024, który wystartował przecież z niemałym impetem w grudniu w ramach Śląskiego Festiwalu Nauki KATOWICE, a na stałe zagościł w kalendarzach wspólnoty akademickiej, środowisk szkolnych i wszystkich mieszkańców regionu od stycznia 2024. I tak ponad 50 tygodni w tym roku będziemy mierzyć się z najróżniejszą problematyką, zagadnieniami skomplikowanymi w swojej prostocie i wyjątkowo magicznymi w swojej niszowości i niedostępności.

Dostępne na stronach WWW statystki nie wymagają komentarzy, ale na pewno zasługują na szacunek – trzy tysiące ludzi podczas jednego tygodnia, dwa tysiące podczas kolejnego i mimo że to nie wyścigi o popularność, to nauka już dawno stała się w pewnym sensie edutainmentowym nurtem, w którym edukacja i rozrywka nie tyle idą w parze, co na pewno nie stanowią dla siebie opozycji. Popularyzacja wiedzy jest obecnie największym wyzwaniem dla środowisk naukowych i nie mam w tym miejscu na myśli uwag dotyczących tzw. wiedzy pomostowej wyrażanej często przez powerpointowe slajdy-ściany czy hiphopowe opowiadanie o istocie istnienia, bo tak łatwiej i żwawiej. Nie myślę też o usilnym przekonywaniu, że jedynymi, którzy mogą się wypowiadać na dowolny temat i nie są uwikłani politycznie czy ideologicznie, są właśnie naukowcy – byłoby to myślenie nie tyle życzeniowe, co zwyczajnie naiwne.

Zdjęcie przedstawia czwórkę ludzi pozujących przy lodowej rzeźbie przedstawiającej logotyp Miasta KatowiceTydzień Zimna, fot. Przemysław Kowal

#wysiłek odbiorcy

Spektrum ofert w każdym tygodniu jest różne, ale zawsze obszerne – może nawet zbyt obszerne, ale z drugiej strony – cieszy fakt, że tak przygotowywane, nawet pierwsze (przecież najtrudniejsze!) tygodnie stają się swoistym wyzwaniem dla odbiorców. I niech wybrzmi to bardzo wyraźnie: to pierwsza wielka korzyść płynąca z Miasta Nauki. EMNK to nie tylko przywilej socjalny, dotacje celowe, szansa na medialne zaistnienie w niedostępnych do tej pory obszarach należących do szeroko rozumianych public relations. To przede wszystkim wyzwanie i trud dla odbiorcy, który – jeśli nawet jest zaangażowany i zainteresowany – musi nauczyć się rezygnować, wybierać, poddawać regularnej refleksji swoje potrzeby na poszerzanie tak zwanych zasobów wiedzy. Nie jest to łatwe zadanie, więc odbiorca zbliża się w tym względzie do badacza, którego działalność jest właśnie oparta na regularnej autorefleksji. To ogromna wartość płynąca z pierwszych tygodni w Mieście Nauki.

Organizatorzy poszczególnych tygodni, ale również ci, którzy dbają o spójność tych działań, wyraźnie dążą do realizacji zasady „wspólnego wysiłku” – wtedy citizen science nabiera nowego wymiaru: jest nie tylko ideą angażowania społeczności (nazwijmy ją jednorazowo – glokalnej…) w podstawy oraz efekty naukowych działań w otaczającej ich przestrzeni. Dodatkowo, staje się deklaratywnym zaproszeniem do intensywnej pracy w miarę własnych możliwości i co najważniejsze – w ramach własnych wyborów i wynikających z nich konsekwencji.

Zdjęcie przedstawia trzy dziewczynki sprawdzające świeżość danych części sałatTydzień Żywność, fot. materiały Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach

#wzajemne linkowanie

Dlatego pozornie niewiążące się ze sobą tygodnie nie stanowią przeszkody poznawczej, intelektualnej rozrywki, wreszcie – naukowego wyzwania. Patrzę na to przez własne pasje pozazawodowe (przecież sam działam w nauce). Kiedy prof. Jania opowiada o Spitsbergenie, odczuwam zarówno dumę i zazdrość – to jedno z moich największych marzeń: spędzić chociaż tydzień na stacji badawczej, a przecież moja Alma Mater taką zarządza. Ale kiedy opowieść naukowca zmienia się w relację badawczą dotyczącą bardzo żmudnych, rzetelnych pomiarów topnienia lodowców, które nie sprowadzają się do informacji, że topnieją (bo to wiemy wszyscy), ale jak, kiedy, dlaczego tak, a nie inaczej – wtedy moja fascynacja ustępuje nie tylko lękowi, ale i zaciekawieniu. Czy z perspektywy mieszkańca Śląska ma to jakieś znaczenie, czy warto inwestować w ekologiczne rozwiązania, jeśli nie mieszkam np. w Holandii. Na ile moje działanie mają znaczenie, a na ile moja świadomość dotycząca tych spraw ma znaczenie? Działać mogą naukowcy, ale ja mogę wspierać poszerzanie świadomości zarówno problemów oraz zagrożeń, jak i piękna czy niepowtarzalności zjawisk, które moi koledzy z Sosnowca nazwali prosto: Tydzień Zimna.

Skarby interesują pewnie wszystkich, ale opowieść z drugiego tygodnia miała nieco przewrotny charakter. Jej istotą stało się bowiem zwrócenie uwagi nie tyle na to, co odkrywamy, na efekty odkryć (te zawsze mogą być spektakularne, śmieszne, cenne lub symboliczno-nostalgiczne…), ale na procesy odkrywania i rozwój technologii związany z owym procesem – nie trzeba dodawać, że odpowiedzialnymi za ten tydzień były naukowczynie i byli naukowcy z Politechniki Śląskiej, wspierali ich również studenci należący do kół naukowych. Miks powszechnej wiedzy o „wykopywaniu” skarbów połączony z prezentacją dotyczącą najnowszych technologii – w tym tych, pozwalających na eksplorację tajemnic kosmosu – był niesamowitą atrakcją nie tylko dla młodszego odbiorcy, ale pozwolił również zaprezentować „rodzicowi” skalę postępu w polskiej nauce – okazuje się, że na polskich uczelniach projektujemy elementy wykorzystywane w zaawansowanych badaniach globalnych, że pomysły polskich studentów są rozwijane i wdrażane w NASA – i wtedy (napiszę trywialnie) nieco inaczej, może z większym dystansem zaczynamy patrzeć na wszelkiego rodzaju rankingi, listy szanghajskie, przynależność do Ivy League czy punktację magazynu „Nature”. Jako naukowiec nie neguję potrzeby naukometrii, ale myślę, że podstawą dobrej współpracy z otoczeniem jest swego rodzaju wychodzenie z „dyskursu branżowego” – i słuszność tej tezy widzę kolejny raz podczas Śląskich Festiwali Nauki KATOWICE: całe rodziny słuchają naukowców, patrzą na efekty ich działań bez pytań o punkty i pozycję uczelni.

Myślę, że założenia zrealizowane przez twórców Tygodnia Skarbów to świetny wstęp do dyskusji, która będzie toczyła się jeszcze po 31 grudnia 2024 roku, a przejawiającej się w prezentacji rezultatów „cichych badań”, angażowaniu studentów i uczniów w ogólnonaukowe projekty, mądrej promocji uczelnianej wiedzy i doświadczenia (każdy, kto patrzył podczas wykładu na meteoryt Allende, wie, o czym piszę…). Skarbem może być przecież zdrowie, co oczywiste jest dla każdego, ale prof. Lutyński zaintrygował również opowieścią o magazynowaniu energii, które może stać się kluczem (bo dziś jest jednak ekskluzywnym trendem eko-mody…) do lepszego, zdrowszego, bezpieczniejszego życia.


Matka z idzieckiem przyglądają się zbiorowi cennych skamielin i kryształów
Tydzień Skarbów, fot. materiały archiwalne Politechniki Śląskiej

#inkluzywność i miasto? #jedzenie i ekonomia?

„Chcemy pokazać rysunek, w którym nie zawsze musimy dostrzec dzieło sztuki, kiedy bywa obrazem nieświadomego myślenia lub kiedy odbieramy go innymi niż wzrok zmysłami. Rysunek, który za sprawą myślącej dłoni, pomaga nam doświadczać materialnego konkretu, odsłania różnego rodzaju symboliczne pola, a czasem staje się użytecznym środkiem terapeutycznym”. – nie ośmielam się uzupełniać tej deklaracji kuratorów tygodnia, prof. Grzegorza Hańderka i mgr Pauliny Walczak-Hańderek, bowiem wydaje się ona kompletna.

Tydzień Rysunku to przede wszystkim niesamowicie szeroka oferta wystawowa, performansowa i warsztatowa. Do takiej formuły przedstawiciele Akademii Sztuk Pięknych nieraz już nas zapraszali i zdążyli przyzwyczaić. Na co warto zwrócić uwagę – wydarzenia tego tygodnia odbywały się w różnych lokalizacjach miasta, zarówno w częściach przynależących do uczelnianego Konsorcjum, jak i tych, które stanowią istotne, znane miejsce na artystycznej mapie regionu. Doskonały to pomysł, bo dzięki częstym zmianom lokacji i atrakcyjnej formule (rysunki, barwy, animacje, dźwięki) EMNK 2024 intensywnie zaistniało w mieście, które jeszcze nie jeden raz będzie przecież kluczowym elementem przygotowywanych w kolejnych tygodniach opowieści. Fenomenalnym pomysłem były warsztaty z podopiecznymi fundacji Iskierka. Spójrzmy na koncept zaproponowany przez organizatorów – oto w ramach zamkniętych warsztatów dzieci znajdujących się w trudnej zdrowotnie sytuacji przygotowują projekt muralu, który będzie przecież opowieścią na zewnątrz. Trudno o bardziej spektakularne przykłady, dlaczego Miasto Nauki to nie tylko idea sama w sobie, ale też niesamowity rodzaj „linkowania”, współpracy, wzajemnego odnajdywania swoich pomysłów i możliwości ich realizowania.

Bardzo lubię słuchać pani dr Burkało, kiedy opowiada, dlaczego warto zdrowo się odżywiać. Bo mówi o bliskiej mi idei – nie dlatego, że to jest ważne dla mojego ciała, dla środowiska, że tak lepiej itd., ale przede wszystkim dlatego, że to się opłaca. I słowo „opłaca” ma tutaj fundamentalne znaczenie. Organizatorzy Tygodnia Żywności rozpisali opowieść o żywności bardziej jako opowieść o żywieniu, czyli tym wszystkim, co dzieje się wokół. Nie znaczy to, oczywiście, że w ramach warsztatów nie mogliśmy się dowiedzieć, które warzywa są zdrowsze, dlaczego warto być ostrożnym z dawkowaniem cukru i że popularny energetyk przed sesją (wraz z piosenką: „Mam tę moc, mam tę moc cały, semestr w jedną noc”) nie gwarantuje dobrego samopoczucia (o efektach ubocznych w postaci pożądanej oceny trudno mi pisać…). Mogliśmy uczestniczyć w dyskusji o żywieniu w ramach tygodniowych spotkań poświęcony idei zero waste a także w rodzinnych spotkaniach w ramach budowania kultury odżywiania się (to nie to samo, co zdrowe jedzenie!). W Kato Science Corner odbyły się indywidualne konsultacje z dietetykami dla osób szukających wsparcia w poszukiwaniu optymalnej diety. Nie zabrakło zajęć dla maluchów, których styczność z tzw. ogródkiem rozpoczyna się przecież od kultowej, przedszkolnej rzeżuchy i bardzo często trwa podczas przygotowywania z mamą, siostrą, tatą wspólnych kolacji, pilnowania jajecznicy czy podkradania przygotowywanych wspólnie na święta pierniczków. Organizatorzy spięli spotkania nie tyle czasową, co tematyczną klamrą: jeśli uczymy małych, jak dbać o jedzenie, porozmawiajmy z dorosłymi profesjonalistami – czy to w ramach zorganizowanej konferencji otwierającej Tydzień, czy warsztatów dla osób zajmujących się żywieniem w ramach działalności gospodarczej.

Zdjęcie przedstawia grupę dzieci z pędzlami przed białą ścianą. Część z nich maluje, część macza pędzle w farbie .Tydzień Rysunku, fot. Michał Jędrzejowski

#co dalej? Zapytać ChatGPT?

A na koniec? Temat, któremu paradoksalnie poświęcę najmniej miejsca, bo będzie wybrzmiewał jeszcze wiele razy podczas kolejnych tygodni… Sztuczna inteligencja, którą bada i opowiada o niej od kilka lat prof. Jan Kozak z Uniwersytetu Ekonomicznego. Oczywiście, wiele tematów związanych z tym pojęciem można byłoby sprowadzić to opowieści o promptach i możliwościach ChatuGPT lub do rozmów deprecjonujących zagadnienie w stylu „Szanse i zagrożenia AI w XXI wieku”. Kurator zaprosił jednak do współpracy osoby kompetentne i świadome uproszczeń wynikających z faktu, że na AI znają się obecnie wszyscy. Dlatego prawdopodobnie największą wartością tego tygodnia była jego świadoma, mająca u podstaw naukowe doświadczenie – profesjonalizacja zagadnienia. Nawet jeśli organizatorzy przygotowali warsztaty dla młodzieży czy dzieci, to i tak starali się w nich poruszać zagadnienia istotne, takie jak wsparcie sztucznej inteligencji w budowania autonomicznych urządzeń (działających w ramach logiki rozmytej) czy możliwości wykorzystania narzędzi AI we wsparciu osób dysfunkcyjnych.

Do usłyszenia za pięć tygodni!

Zdjęcie przedstawia mężczyznę trzymającego otwartą dłoń. Nad dłonią unosi się mały dronTydzień Sztucznej Inteligencji, fot. materiały archiwalne Uniwersytetu Ekonomicznego

return to top