Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Porozumienie czy kij? Rozmowa o mediacji w sprawach karnych

10.08.2017 - 16:20 aktualizacja 05.11.2019 - 11:11
Redakcja: admin

Artykuły z cyklu „Nauka i sztuka”

Liczba przeprowadzonych mediacji w sprawach karnych od kilku lat utrzymuje się na podobnym poziomie. W 2015 roku odbyło się 4 046 postępowań mediacyjnych, z czego prawie 63% zakończyło się ugodą [1]. Zdecydowana większość spraw karnych rozstrzygana jest jednak wyłącznie podczas procesu sądowego bez korzystania z alternatywnych form rozwiązania konfliktu. Tymczasem mediacje nie tylko skuteczniej służą łagodzeniu sporów powstałych w wyniku przestępstwa, lecz również sprzyjają szybszemu zakończeniu postępowania karnego. O tym, dlaczego w Polsce wciąż tak niewiele spraw kierowanych jest do mediacji, opowiada dr hab. Olga Sitarz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, wieloletni mediator.


Dr hab. Olga Sitarz z Wydziału Prawa i Administracji UŚ. Fot. Sekcja Prasowa UŚ
Dr hab. Olga Sitarz z Katedry Prawa Karnego i Kryminologii WPiA UŚ
Fot. Sekcja Prasowa UŚ
 

Dr Małgorzata Kłoskowicz: Wydaje się, że w Polsce poziom wiedzy na temat mediacji jest dosyć niski. Co powinniśmy o niej wiedzieć?

Dr hab. Olga Sitarz: Mediacja jest próbą rozwiązania konfliktu między pokrzywdzonym a oskarżonym przy udziale mediatora. Sąd rozstrzyga spór, innymi słowy orzeka, kto ma rację. Mediacja ma natomiast służyć zażegnaniu tego sporu. Zwróćmy uwagę, że większość spraw karnych prowadzonych jest wśród osób, które dobrze się znają. Są to członkowie jednej rodziny, znajomi, sąsiedzi. Po rozstrzygnięciu danej sprawy zazwyczaj dalej się spotykają i muszą się ze sobą komunikować. Wyrok ogłoszony przez sąd bardzo często przyczynia się do eskalacji konfliktu. Mediacja natomiast może doprowadzić do uspokojenia relacji, podjęcia próby zrozumienia każdej ze stron i szukania efektywniejszego sposobu komunikacji, w czym pomóc ma towarzyszący stronom mediator.

MK: Na czym polega mediacja?

OS: Wymienię trzy główne zasady alternatywnej formy reakcji na konflikt. Po pierwsze, mediacja w sprawach karnych zawsze jest dobrowolna. Nie ma w polskim systemie prawnym przymusu uczestnictwa w takim spotkaniu. Obie strony, zarówno pokrzywdzony, jak i sprawca, muszą wyrazić dobrowolną i świadomą chęć podjęcia rozmów w obecności mediatora.

Po drugie, mediacja jest niejawna. Wszystko, co zostanie powiedziane podczas spotkania, nie może być wykorzystywane poza nim. Załóżmy, że w obecności mediatora pokrzywdzony przyznaje, iż być może rzeczywiście wtargnął na jezdnię pod samochód oskarżonego i wina częściowo leżała po jego stronie. Jeśli mimo wszystko mediacja nie zakończyła się podpisaną ugodą, słowa te nie zostaną zanotowane w sprawozdaniu ze spotkania i strony będą dochodzić swych praw podczas kolejnych rozpraw sądowych. Jedynym dokumentem podsumowującym mediację jest sprawozdanie, w którym stwierdzamy, że doszło do spotkania między stronami oraz zapisujemy, czy doszło do ugody, której treść ewentualnie zamieszczamy. Świadomość obowiązywania tej zasady pozwala stronom w sposób szczery wziąć udział w rozmowach.

Trzecia zasada odnosi się do osoby mediatora, który powinien być bezstronny i bezinteresowny. To oznacza, że stara się być neutralny i prowadzi mediację w taki sposób, aby zachować równowagę obu stron. Jego zadaniem jest udrożnienie komunikacji. Ugodę wypracowują natomiast strony mediacji. Jeśli zatem pełnię funkcję mediatora, nie mogę podpowiadać oskarżonemu czy pokrzywdzonemu, jakie rozwiązanie jest moim zdaniem najlepsze. Nawet jeśli zgodnie z moją wiedzą czuję, że podjęta decyzja jest dla kogoś niesprawiedliwa, nie wolno mi tego sygnalizować.

MK: Czy mediator nie ingeruje w przebieg rozmowy nawet wtedy, gdy jedna ze stron zaczyna wyraźnie dominować nad drugą?

OS: Osoba prowadząca mediacje musi czuwać nad przebiegiem spotkania. Istotne jest dobrowolne i świadome wypracowanie ugody. Jeśli dostrzegamy, że jedna ze stron zaczyna dominować, wówczas należy przywrócić równowagę stron np. poprzez psychologiczne wzmacnianie słabszego uczestnika spotkania.

MK: Czy stroną słabszą zawsze jest pokrzywdzony?

OS: Paradoksalnie to oskarżony jest często słabszą stroną, ponieważ ma więcej do stracenia. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jeden z mężczyzn zastawił swoim samochodem wyjazd drugiemu, który chciał opuścić parking. Prosił o chwilę cierpliwości, czekał na narzeczoną. Drugi z panów nie miał czasu, doszło między nimi do kłótni i uszkodzenia jednego z pojazdów. Rozpoczęło się postępowanie karne, sprawa została skierowana do mediacji. Oczekiwania pokrzywdzonego były niezwykle wysokie. Okazało się, że tydzień po zdarzeniu brał ślub, i, jak twierdzi, ów incydent popsuł wyjątkową uroczystość. W związku z tym w zamian za wycofanie aktu oskarżenia z sądu domagał się, by oskarżony nie tylko pokrył koszty naprawy samochodu, lecz również sfinansował państwu młodym podróż poślubną jako rekompensatę nieudanego wesela. Proszę sobie wyobrazić, ile w takiej sytuacji miał do stracenia sprawca. Wymierzenie kary oznacza, że oskarżony będzie od tej pory figurował w Krajowym Rejestrze Karnym jako osoba skazana, co z kolei może mieć wpływ na wiele sfer jego życia. Świadomość tej sytuacji daje znaczną przewagę pokrzywdzonemu. Mediacja ułatwia zastosowanie np. warunkowego umorzenia postępowania lub odstąpienia od wymierzenia kary.

MK: Czy można przyjść na spotkanie z osobą towarzyszącą, na przykład z adwokatem?

OS: Przebieg i forma mediacji zależą od obu stron. Można zatem wziąć w niej udział razem z kimś bliskim czy nawet w towarzystwie adwokata. Druga strona musi jednak wyrazić na to zgodę, a zadaniem mediatora jest nie dopuścić także w tym przypadku do zachwiania równowagi między stronami.

MK: Czy mediację można porównać do negocjacji?

OS: Dobrze by było, aby mediacja zakończyła się negocjacjami. Kiedy spotykałam się jako mediator ze stronami, na początku zawsze byłam pośrednikiem. Wysłuchiwałam najpierw jednej osoby, potem drugiej, umożliwiając sprawną komunikację. Jeśli mediacja była udana, w końcu obie strony zaczynały rozmawiać bezpośrednio ze sobą. To ważna zmiana. Wtedy właśnie rozpoczynają się negocjacje. Pamiętam konflikt dwóch sąsiadów, z których jeden w wyniku napadu złości zniszczył drugiemu garaż. Na początku oczywiście ja zadawałam pytania, ale w pewnym momencie panowie zaczęli sami szukać przyczyn sporu, porozumieli się i w końcu wspólnie ten garaż odbudowali. Czy może być coś piękniejszego? Przypuszczam, że wyrok sądowy nie doprowadziłby do tak pozytywnego finału.

MK: Kto może skierować sprawę karną do mediacji?

OS: Sprawę karną do mediacji kieruje organ prowadzący postępowanie karne, co m.in. oznacza, że mediacja może być prowadzona dopiero po wszczęciu owego postępowania. Decyduje o tym policjant, prokurator lub sędzia w zależności od etapu, na którym postępowanie się znajduje. Chęć wzięcia udziału w mediacji może wyrazić również każda ze stron konfliktu. Propozycję przekazuje się organowi prowadzącemu postępowanie, który zwraca się do ośrodka mediacyjnego z prośbą o ustalenie terminu spotkania. Oczywiście mediacja odbywa się dopiero wtedy, gdy obie strony, a zatem pokrzywdzony i podejrzany, wyrażą dobrowolną zgodę na spotkanie w towarzystwie mediatora, co podkreślałam już wcześniej.

MK: Czy w związku z tym po ogłoszeniu prawomocnego wyroku nie ma możliwości podjęcia mediacji w danej sprawie?

OS: To trudne pytanie. Przez wiele lat pracowałam jako mediator, pełniłam również funkcję sędzi. Z mojego punktu widzenia mediacja po zakończeniu postępowania karnego byłaby znakomitą propozycją zarówno dla osoby skazanej prawomocnym wyrokiem, jak również dla pokrzywdzonego. Problemem jest jednak brak przepisów regulujących tę kwestię. Nie wiemy, kto miałby taką sprawę skierować do mediacji, kto za tę mediację zapłaci i czy wpływałaby w jakiś sposób na sytuację osoby skazanej.

MK: Załóżmy zatem, że doszło do ugody podczas mediacji. Czy to oznacza, że proces karny się nie odbędzie?

OS: Ta forma reakcji na konflikt jest wkomponowana w system prawa karnego, nie jest zatem alternatywą dla procesu karnego. Po przeprowadzeniu mediacji, bez względu na jej efekt, obowiązkiem mediatora jest zwrócenie sprawy organowi nią kierującemu. W przypadku oskarżeń publicznych sąd podejmie decyzję, jakie kroki podjąć. Oskarżony musi mieć świadomość, że naprawienie szkody nie gwarantuje zatem bezkarności. Zdarzało się, że pokrzywdzony, który pogodził się z oskarżonym, chciał wycofać sprawę z sądu, ale nie ma prawnych narzędzi umożliwiających takie rozwiązanie, jeśli sprawa toczy się z oskarżenia publicznego. Sąd może jedynie łagodzić odpowiedzialność karną, ale i tak oskarżony zostanie wpisany do Krajowego Rejestru Karnego.

MK: Jest to prawdopodobnie jeden z argumentów, które sprawiają, że mediacje w Polsce nie są zbyt popularne. Co jeszcze nie sprzyja idei konsensualnego rozwiązywania sporów?

OS: Jest jeszcze wiele kwestii, które należałoby poprawić pod kątem polskiego ustawodawstwa. Wspomniałam już wcześniej o braku prawnej możliwości skierowania mediacji po ogłoszeniu prawomocnego wyroku sądowego. Poza tym musimy pamiętać, że na przeprowadzenie mediacji mamy jeden miesiąc. Zatem strony oraz mediator muszą znaleźć czas na rozmowę, często jednak jedno spotkanie nie wystarczy. Wyznaczony okres jest w moim odczuciu zbyt krótki. W tym czasie również muszą zostać spełnione warunki ugody. Jeśli oskarżony zgodził się na zapłacenie określonej kwoty w ramach naprawienia szkody i zadośćuczynienia, musi te pieniądze zebrać w krótkim czasie. Poza tym większa liczba spotkań sprzyja rozwiązaniu konfliktu, emocje ulegają wyciszeniu, strony mają czas na zastanowienie się, czy nie zmienić swoich oczekiwań.
 

"Bójka na kije". Obraz Francisca Goi
„Bójka na kije”, Francisco Goya
Źródło: ©Museo Nacional del Prado/ www.museodelprado.es
 

MK: Być może problemem jest również ludzka mentalność. Wydaje mi się, że wiele osób świadomie wybiera konfrontację w sądzie zamiast mediacji. Wolimy się kłócić niż godzić…

OS: Jest taki obraz Francisca Goi pt. „Bójka na kije”. Na płótnie widać dwóch mężczyzn grzęznących po kolana w błocie i okładających się kijami [2]. Obraz ten doskonale pokazuje ludzką naturę. Jesteśmy gotowi bić się, wiedząc, że nawet jeśli wygramy, możemy być przegrani. Błoto nas unieruchamia, będziemy więc otrzymywać ciosy bez względu na rozkład sił. Mediacja natomiast daje szansę podjęcia wspólnego działania i daje możliwość wpływu na rozwiązanie konfliktu na zaproponowanych przez siebie warunkach. Ponadto wypracowana wspólnie zgoda umożliwia szybsze naprawienie szkody, obowiązuje bowiem od momentu spełnienia ustalonych warunków. Tej gwarancji nie mamy w przypadku ogłoszonego prawomocnego wyroku przez sąd. Musimy jako społeczeństwo zrozumieć, że czasem wypracowanie kompromisu jest dla nas bardziej opłacalne niż zacięta walka. Wybierajmy porozumienie, odłóżmy kije.

MK: Dziękuję za rozmowę.
 

Informacja Ministerstwa Sprawiedliwości o postępowaniu mediacyjnym w sprawach karnych (plik pdf)

Więcej informacji na temat mediacji można uzyskać na stronie: www.mediacja.gov.pl.
 


[1] Statystki dotyczące mediacji w Polsce dostępne są na stronie: www.mediacja.gov.pl.

[2] Obraz Francisca Goi jest malowidłem ściennym przeniesionym na płótno. Analiza zachowanego zdjęcia wykonanego w domu Goi, w którym obraz pierwotnie się znajdował, pokazała, że w oryginale mężczyźni nie grzęzną w błocie, lecz prawdopodobnie stoją w wysokiej trawie. Interpretacja obrazu konstruowana na podstawie materiału przeniesionego na płótno wydaje się zatem błędna, oddaje jednak myśl rozmówcy będącą komentarzem do pytania o kwestię popularności mediacji.


Dr hab. Olga Sitarz – adiunkt w Katedrze Prawa Karnego i Kryminologii WPiA UŚ, była sędzia, wieloletnia mediatorka, autorka wielu publikacji na temat prawa karnego materialnego i prawa wykroczeń, a także kryminologii i sprawiedliwości naprawczej. Interesuje się również problemami praw człowieka w konfrontacji z przepisami prawa karnego.

return to top