| Małgorzata Kłoskowicz |
„Wisła błękitna, szara Wisła…” – pisał o najdłuższej polskiej rzece w jednym ze swych wierszy dla dzieci Czesław Janczarski. Wisła, której dwa źródła znajdują się na zachodnim brzegu Baraniej Góry, uchodzi do Morza Bałtyckiego. Płynie m.in. przez Kraków, Sandomierz, Warszawę, Toruń. Nazywana jest ostatnią dziką rzeką Europy ze względu na przeważnie nieuregulowane koryto. Czy pod względem jakości wody również znajduje się w czołówce europejskich rzek? Postanowili to sprawdzić naukowcy ze Śląskiego Centrum Wody UŚ (ŚCW) we współpracy z Fundacją Why Not.
Cel wyprawy
13 dni, prawie 1000 km, kajak i łódź badawcza, ponad 100 pobranych próbek do analizy – tak w skrócie można podsumować wyprawę naukowo-badawczą „Czysta Wisła? Why Not?”, w której uczestniczyli eksperci ze Śląskiego Centrum Wody UŚ oraz pracownicy Fundacji Why Not – pomysłodawcy akcji. W inauguracji uczestniczyli m.in. rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. dr hab. Ryszard Koziołek i Marian Rojek, przewodniczący Rady Fundatorów Fundacji Why Not, którzy wspólnie pokonali pierwszy odcinek wyprawy kajakiem.
Naukowcy postanowili przeanalizować zmienność parametrów jakościowych wody w Wiśle na niemalże 1000 km jej przebiegu, natomiast społecznicy promowali aktywność fizyczną i zdrowy styl życia. Jeden cel był ściśle powiązany z drugim, ponieważ w Wiśle tkwi ogromy potencjał rekreacyjny. Jeśli odpowiednio zadba się o jakość wody oraz infrastrukturę, już wkrótce rzeka może stać się stać bardziej dostępna dla turystów. A jest co podziwiać, o czym przekonali się uczestnicy wyjątkowej wyprawy.
Naukowcy pokonali drogą wodną odcinek od Zbiornika Goczałkowickiego aż po Zatokę Gdańską, aby analizować wodę w miejscu oraz pobrać próbki do badań laboratoryjnych. Część osób płynęła kajakiem, w podróż ruszyła również nasza łódź badawcza UŚka II. Uczestnicy wyprawy mieli rzadką okazję zobaczyć Polskę z perspektywy Wisły. Mijali Wawel i Stadion Narodowy, widzieli dzikie krajobrazy zlokalizowane głównie na północy naszego kraju, zatrzymali się na chwilę w Czerwińsku, gdzie wojska polskie wraz z królem Władysławem Jagiełłą przeprawiły się na drugi brzeg rzeki w lipcu 1410 roku, stosując tak zwany most łyżwowy.
– Dla mnie to zupełnie nowe doświadczenie. Najpierw towarzyszyły nam zurbanizowane regiony południowej części Polski, potem krajobraz zmieniał się niespodziewanie i mieliśmy wokół siebie już tylko szeroką, rozlaną, piękną, dziką rzekę – wspomina dr hab. Andrzej Woźnica, prof. UŚ, dyrektor ŚCW UŚ, lider zespołu naukowców biorących udział w projekcie.
Wraz z dr. Dariuszem Halabowskim z Uniwersytetu Śląskiego uczestniczył w wyprawie od źródła do ujścia rzeki, sterując uniwersytecką łodzią badawczą. W trójkę z dr hab. Agnieszką Babczyńską, prof. UŚ spłynęli z Goczałkowic do Oświęcimia. Tu prof. A. Babczyńską zastąpił zespół hydrobiologów reprezentowany przez dr Annę Cieplok i mgr Adriannę Koczorowską, które dopłynęły do Czerwińska. Podróż badawczą aż do Gdańska kontynuowały z tego miejsca hydrobiolożki dr hab. Aneta Spyra, prof. UŚ oraz dr hab. Mariola Krodkiewska, prof. UŚ. W wyprawie udział wzięli również: na trasie od Krakowa do Solca fotograf i sternik Marek Grucka i chemicy: doktorantka Katarzyna Bednarczyk wraz z dr. Marcinem Liberą. W Połańcu dołączył Wojciech Szlęk reprezentujący Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów SA, który dbał przede wszystkim o sprawność łodzi. Zespół wspierał dr Bartosz Łozowski, zajmujący się transportem sprzętu i pomagający członkom ekipy w docieraniu do poszczególnych miejsc.
Drogą lądową trasę przemierzali hydrolodzy, dr hab. Damian Absalon, prof. UŚ i dr hab. Magdalena Matysik, którzy dołączali do załogi łodzi w określonych lokalizacjach rzeki i analizowali przepływy wody na kolejnych przekrojach koryta Wisły. Naukowcy analizowani bezpośrednio w trakcie spływu 12 parametrów wody, takich jak: barwniki świadczące o obecności glonów i sinic, przewodność, zawartość tlenu w wodzie, substancje organiczne rozpuszczone w wodzie. Pobrali również próbki do analiz laboratoryjnych, na podstawie których przeprowadzona została analiza laboratoryjna wód, analiza organizmów fitobentosowych i planktonowych.
Prof. Andrzej Woźnica dodaje, że jednym z ciekawszych badanych parametrów jest ilość związków organicznych rozpuszczonych w wodzie.
– Ze wstępnych analiz udało nam się wskazać co najmniej dwa miejsca w północnej części Polski, w których można mówić o pewnych anomaliach. W przygotowywanym raporcie spróbujemy zinterpretować uzyskane wyniki i wskazać źródło owych anomalii – komentuje naukowiec.
Ciekawych informacji dostarczyła także analiza wspomnianej już wcześniej przewodności. Wyniki badań naniesione na mapę przebiegu Wisły wyraźnie pokazują wpływ przemysłu górniczego na zasolenie jej wód, przy czym to charakterystyczne oddziaływanie przemysłowego charakteru Śląska i Zagłębia słabnie, począwszy od miejsca, w którym do Wisły wpływa Dunajec, a zatem od okolic Opatowca.
– Próbki do kompleksowych analiz pobraliśmy w 20 wyznaczonych punktach na całej długości rzeki. Przesłaliśmy je do analizy w akredytowanym laboratorium jakości wody. Warto podkreślić, że płynąc wraz z nurtem Wisły, badamy niejako tę samą wodę zasilaną kolejnymi dopływami, aby pokazać, jak zmienia się jej stan w zależności od miejsca. To pobieranie synchroniczne – wyjaśnia biolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Jak to wszystko zorganizować?
Realizacja niezwykłego pomysłu to ogromne wyzwanie logistyczne. Choć każdy ze sterników ma stosowne uprawnienia, biorąc udział w badaniach, uczyli się nawigacji niejako od nowa. Różny poziom wody i zmieniające się czasem z godziny na godzinę ukształtowanie dna, silny nurt, kilka zdradliwych punktów, a przede wszystkim nieprawdopodobnie długa trasa pokonywana ze średnią prędkością 18 km/h – to codzienność osób zaangażowanych w realizację projektu. – Zdarzyło się, że znaki nawigacyjne działały jak syreny na Odyseusza i prowadziły nas ku katastrofie, na mieliznę. Pierwsza awaria była dużym wyzwaniem, z kolejnymi radziliśmy już sobie dużo lepiej – przyznaje prof. Andrzej Woźnica.
– Szczególnie trudny pod względem orientacji okazał się odcinek pod Annolesiem, z tak szerokim nurtem wody, że mogliśmy się… zgubić. Nieprawdopodobne? A jednak. Zdarzyło się też, że przez kilkadziesiąt kilometrów byliśmy tylko my, dwa brzegi i ona – piękna rzeka. Żadnych mostów, promów, statków… – dodaje badacz.
Pewne wyzwania były też związane ze sposobem pobierania próbek. Nie w każdym miejscu okazało się to możliwe, dlatego naukowcy musieli się wykazać pomysłowością, aby materiał do badań był odpowiedniej jakości. Takim problemem był na przykład wyjątkowo wartki nurt, w którym należało sprzęt obciążyć dodatkowym balastem o wadze 17 kg, aby można było we wskazanym miejscu pobrać próbki wody i osadów dennych.
– Zyskaliśmy dzięki temu bardzo ciekawe doświadczenia związane nie tylko z planowaniem podobnych wypraw, lecz także z pobieraniem próbek do analizy w zależności od panujących w danym momencie warunków – podkreśla naukowiec.
Ciekawym pomysłem było również udostępnienie interaktywnej mapy na stronie fundacji. Dzięki temu narzędziu osoby zainteresowane wyprawą mogły sprawdzać, gdzie w danym czasie znajdowała się ekipa badaczy.
Obecnie prowadzona jest analiza zebranego materiału. W to zadanie zaangażowało się aż pięć zespołów, w których pracują zarówno biolodzy, hydrobiolodzy, hydrolodzy, jak i chemicy. Już teraz wynikami badań zainteresowane są osoby pracujące w przedsiębiorstwach wodociągowych. Z pewnością analizy mogą być ciekawym materiałem dla gmin, przez które przepływa Wisła, chociażby ze względu na jej walory turystyczno-rekreacyjne. Być może raport pozwoli również wskazać pewne rozwiązania, dzięki którym wody Wisły staną się czystsze i przez to dla nas bezpieczniejsze. Badania dostarczą ponadto argumentów za i przeciw praktykom regulowania koryt rzecznych w naszym kraju. Na efekty pracy naukowców trzeba jednak jeszcze poczekać.
Kierunek: Odra!
Naukowcy chcą umiędzynarodowić swoje badania, aby docelowo stworzyć sieć analizy jakości wód różnych europejskich rzek. Wyprawa zakończona sukcesem pozwala myśleć o kontynuowaniu projektu. Już teraz planują podjąć działania na Odrze we współpracy z grupą z Czech i Niemiec.
– Odra jest rzeką w dużej mierze uregulowaną, niemniej nadal pozostaje bardzo ciekawym obiektem naukowym. Docelowo moglibyśmy porównać nasze wyniki dotyczące tych dwóch najważniejszych polskich rzek i wyciągnąć dodatkowe wnioski – mówi prof. Andrzej Woźnica. – Z przyjemnością zaangażuję się w kontynuację badań także ze względu na bardzo dobrą współpracę z Fundacją Why Not, co chciałbym podkreślić. Poznaliśmy świetnych ludzi. Myślę, że kluczem do sukcesu była właśnie ekipa, dzięki której cała wyprawa odbyła się w przyjaznej atmosferze.
Artykuł pt. „Wisła błękitna, szara Wisła…” został opublikowany w październikowym numerze „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” nr 11 (291).
Wypatrywanie znaków nawigacyjnych na Wiśle. Za sterem dr hab. Andrzej Woźnica, prof. UŚ | fot. Dariusz Halabowski