Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Zostawić szkiełko i oko | Badania prof. Krzysztofa Kuli

01.07.2024 - 14:29 aktualizacja 01.07.2024 - 14:29
Redakcja: wc-a
Tagi: sztuka

| Maria Sztuka |

Coraz częściej w galeriach goszczą dzieła wizualne, które posiłkują się nowymi środkami wyrazu artystycznego. Przestrzeń wirtualna, wideo-art, instalacja czy sztuka performance wzbudzają wiele emocji, choć właśnie o taki efekt zwykle zabiegają ich twórcy, poszukując własnego intermedium. Z prof. dr. hab. Krzysztofem Kulą z Wydziału Sztuki i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego spotykamy się w LAB 303. Kuratorem Galerii Eksperymentu Intermedialnego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach (macierzystej uczelni artysty) mieszczącej się przy ul. Koszarowej jest dr hab. Dariusz Gajewski, prof. ASP. To właśnie z jego inicjatywy od marca gościły tutaj „Wariacje – Koszarowa”, instalacja profesora.

Białą, kameralną przestrzeń LAB 303 wypełnia zbiór zaaranżowanych w tej przestrzeni przedmiotów – artefaktów wraz z dopełniającą całość wideoretrospekcją. Gdyby nie zalecenie, aby przed wejściem zostawić szkiełko i oko w szatni, zdawać by się mogło, że przekraczamy zdekonstruowaną przestrzeń engramów autora. Wpatrujemy się zatem w szczątki graficznych matryc zamkniętych szybą funeralnych gablot, malaturę z dyplomowego poliptyku, „powszechny zwój tygodników”, broszkę utkaną z włosów i spinkę do koszuli zatkniętą na czarnej draperii, szklaną kulę, liście, bambusowe witki na czerwonym dywanie, skarpety z francuskimi i angielskimi barwami naciągnięte na malarsko-graficzne tubusy, czarny neseser z koszarawskim lustrem – odbiciem z przeszłości, drewniany statyw Grzesia, ptaka zabawkę, ryngraf Hommage a Gallery Engram z fotografią artysty czy wreszcie zaśniedziałe „niepamięci mgłą” lustra z Cieszka…

Przestrzeń zdaje się po brzegi wypełniona skondensowaną refleksją, może nad istnieniem, upływem bliżej nieokreślonego czasu i nieodpartej chęci zatrzymania w kadrze czytelnych i nieczytelnych, ważnych i nieważnych artefaktów. Kolaż myśli, emocji, zacierających się zdarzeń, zarys czyichś cieni…

Zdaniem prof. Krzysztofa Kuli w życiu bezcenne są spotkania, dialogi, wzajemne inspiracje, wymiana myśli i doświadczeń.

– W moim przypadku te interpersonalne relacje skutkowały po czasie autorefleksją i wzrastającym poczuciem twórczej autonomii. Wiele z napotkanych osób pozostawiło znaczący ślad w mojej pamięci. Przyjaciele i artyści, edukatorzy, dydaktycy, m.in.: Piotr Szmitke, Halina Antoszewska, Tomasz Struk, Grzegorz Banaszkiewicz, Mariusz Pałka, Adam Romaniuk, Marian Stępak – te osoby pozostawiły niedefiniowalne ślady, które rezonują nadal w akcie tworzenia, bowiem – jak podkreśla artysta – twórczy proces jest nieskończony.

– Na początku były zmagania z warsztatem, ćwiczyłem rytuały, sprawdzałem metody, im bliżej do magisterium, tym bardziej wzmagał się imperatyw eksperymentowania. Tubusy z instalacji to materia z mojego dyplomu. Zrozumiałem, że upływ czasu nie odgrywa roli, że doświadczenie i ten ślad się nie starzeją. Jest to pewne kontinuum, dematerializacja powierzchni i struktury śladu rysunkowego, malarskiego czy graficznego. I to jest wieczne – podkreśla artysta.

W dydaktyce ogromne znaczenie w rozwoju drogi artystycznej odgrywa zdaniem profesora rozmowa (dawniej korekta) rozumiana jako budowanie relacji, która motywuje, a zarazem wspiera w poszukiwaniach własnego języka w sztuce.

Z jednej strony zadaniem nauczyciela jest przygotować studenta w zakresie wiedzy deklaratywnej i procesualnej (dotyczy to zarówno tworzenia obrazu poprzez własne intermedium, jak i problematyki pamięci oraz czasu w sztuce performance). Z drugiej – uświadomić, że w twórczości wizualnej fundamentalne jest myślenie wzrokowe, czyli procesualność w dochodzeniu do wykreowanego obrazu – wizualizacji dzieła. Tak rozumiana interpersonalna relacja jest podstawą do inicjacji i ukierunkowania artystycznej wypowiedzi studenta.

Krzysztof Kula jest chorzowianinem, ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, Wydział Grafiki w Katowicach. Dyplom zrealizował w 1993 roku w Pracowni Grafiki Warsztatowej prof. Stanisława Kluski oraz w Pracowni Rysunku i Malarstwa prof. Macieja Bieniasza. W latach 1996–2011 był założycielem i opiekunem Galerii Engram w Centrum Kultury Katowice im. Krystyny Bochenek. Od 2009 roku realizuje projekt artystyczny „Bieguny”– laboratorium idei i wymiany doświadczeń, jako reakcję na poszerzające się terytorium nowych form obrazowania graficznego.

Od 1997 roku jest nauczycielem akademickim, w 2001 roku obronił doktorat na ASP w Krakowie, habilitację (2006) i tytuł profesorski uzyskał na ASP w Katowicach (2020) Obecnie prowadzi pracownię rysunku mediów i działań performatywnych w Instytucie Sztuk Plastycznych na Wydziale Sztuki i Nauk o Edukacji w Cieszynie. Zajmuje się performance, obrazowaniem graficznym, wideo, rysunkiem. Jest autorem kilkudziesięciu wystaw indywidualnych, m.in.: Poliptyk, Bieguny (z Adamem Romaniukiem, Grzegorzem Banaszkiewiczem), Wariacje Koszarawskie, Prewentorium; performance, m.in.: Podniesienie, Pies na grafikę, In aqua scribire, Ignis; uczestniczył także w wielu krajowych i międzynarodowych prezentacjach i wystawach zbiorowych.

Prof. dr hab. Krzysztof Kula

Prof. dr hab. Krzysztof Kula | fot. Agnieszka Sikora

Czym jest tworzenie?

To deskrypcja, przetworzenie nade wszystko emocji, myślenia czy idei, przefiltrowywanie tego, co się robi twórczo na bazie własnych życiowych doświadczeń – odpowiada prof. K. Kula. Obraz czasem może mieć znaczeniowość opartą na doświadczeniu życiowym. Jeśli jednak w danym momencie artysta nie ma nic do powiedzenia – warto zamilknąć i poczekać na impuls płynący, niekoniecznie „z góry”. Warto więc czasem milczeć, próba odwzorowania rzeczywistości nie jest istotna i wręcz niemożliwa. Ważna jest interpretacja, a to zazwyczaj kontekst i pewnego rodzaju abstrakt, choć ubrany w coś, co w danej chwili wydaje się potoczne, domaga się od samego twórcy i odbiorcy zarazem reinterpretacji – konkluduje artysta.

Oryginalnego języka artystycznego, własnego sposobu artykulacji twórca zaczął szukać już na studiach, przekuwając – jak wyjaśnia – doświadczenie „tu i teraz” namacalnie związane z poznawaniem języka malarsko-graficznego, pozostającego bezsprzecznie podstawą, bez której nie można przetworzyć tego, co się czuje i o czym się myśli.

– Poznawanie warsztatu prowadziło do krystalizowania się obrazowania graficznego poprzez malarstwo. Podświadomie byłem interdyscyplinarny, choć w owych czasach nie było to tak oczywiste jak dzisiaj. Na drodze autodydaktyzmu szukałem oryginalności, tzn. własnej artykulacji. Punktem wyjścia i dojścia w twórczym doświadczeniu jest dla mnie poszukiwanie idei, a w trakcie działania i realizacji dzieła – odnajdywanie na nowo intermedium. Wydaje się, że tak pojmowana artystyczna praktyka daje szansę na otwartość, odwagę i bezkompromisowość w sztuce. Jestem pomiędzy performance, obrazowaniem graficznym a rysunkiem. Warsztat rozumiany jako język artysty jest tylko instrumentarium, w którym potrzebne są emocja, doświadczenie, umiejętność, wiedza. Myśląc o kolorze, procesualności i post factum dokumentacji performatywnych działań, jak i instalacji in situ w przestrzeni natury, doświadczam niejednokrotnie zadziwienia…!? To niezbywalny komponent i nerw procesu tworzenia – podkreśla profesor.

– Materialne ślady pamięci odwołujące się do nabytych doświadczeń, które stanowią świadectwo jakiegoś doznania, oglądane z pewnej czasowej perspektywy wprawiają w zdumienie, intryguje droga do ich zaistnienia. To enigmatyczne, że odnalezione przedmioty, a także sposób ich nowego zaistnienia w przestrzeni wyobraźni, stanowią o ich odejściu od potoczności. Na nowo interpretując fakty, odmalowują emocje, odzwierciedlają nastrój, wreszcie same odlogiczniają rzeczywistość instalacji. Pytanie, z jakiego powodu zostały tak skonfigurowane, zadać mogą nie tylko widzowie, za każdym razem sam je sobie zadaję. Jestem pierwszym odbiorcą tego, co sam tworzę i komunikuję. To, co tu widzimy, pobudza czasem do refleksji. Czekam na reakcje, a zarazem niczego nie oczekuję, nie jestem na nie przygotowany, może któraś z nich to znak, że dzieło żyje – przyznaje artysta.

W zaciszu pracowni w Koszarawie Bystrej, w której artysta chroni się przed cywilizacyjnym zgiełkiem, pośród natury powstały przełomowe realizacje prof. K. Kuli. Dzięki naturze i obcowaniu z nią nastąpiły – zapewnia artysta – pewne przełomy w przestrzeni życiowego i twórczego doświadczenia.

***

Bronka Nowicka, znakomita poetka i artystka wizualna w tekście towarzyszącym wystawie Wariacje – Koszarowa pisze: „KULISTOŚĆ, choć wypełniona materią, jest na wskroś oniryczna. KULA wytwarza sen”. Inni odbiorcy widzą w zgromadzonych przedmiotach rumowisko, składnicę niemych śladów pamięci, które w swoim bezładzie wciąż szukają dla siebie miejsca, są i tacy, którzy wchodzą w mgłę nasyconą trudnymi, często wyrzucanymi na siłę wspomnieniami niełatwych doznań. Ale jak twierdzi Salvador Dalí, prawdziwy artysta to nie ten, który jest natchniony, ale ten, który inspiruje innych.

Artykuł pt. „Zostawić szkiełko i oko” został opublikowany w majowym numerze „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” nr 8 (318).

Fragment instalacji z wystawy „Wariacje – Koszarowa”

Fragment instalacji z wystawy „Wariacje – Koszarowa” | fot. Agnieszka Sikora

return to top