| Aleksandra Rumińska, dr Agnieszka Kossowska |
Czas izolacji społecznej jest bardzo trudny dla wszystkich – dzieci, rodziców, nauczycieli. W wielu rodzinach pandemia przyniosła dodatkowe obciążenia, stres spowodowany utratą pracy czy źródła dochodów. W szczególnie trudnym położeniu znaleźli się rodzice samotnie wychowujący dzieci i ci opiekujący się osobami wymagającymi całodobowej opieki.
Po wyczerpujących pierwszych dwóch tygodniach chaosu, rozpaczy, buntu i zagubienia części rodzin udało się osiągnąć względną stabilizację, niektóre dążą do tego stanu z lepszym lub gorszym skutkiem, inne pogrążają się w coraz głębszej rozpaczy, bezradności lub niemocy. Trzeba wziąć pod uwagę, że na tym etapie może się zdarzyć, że nauczycielom przyjdzie współpracować z rodzicami, którzy nie mają już zasobów, by wspierać edukacyjnie swoje dzieci i pragną jedynie przetrwać ten ekstremalny czas. W tym miejscu trzeba sobie powiedzieć wprost – bez wyjścia poza schemat nie uda się nam – rodzicom, nauczycielom – wesprzeć żadnego dziecka. Obecna sytuacja jest przecież tak daleka od każdego znanego nam schematu, że próba wtłoczenia jej w jakikolwiek format musi skończyć się fiaskiem.
Próbując pomóc dziecku, mającemu problemy z koncentracją uwagi, powtarzamy mu: „Zastanów się, co teraz jest najważniejsze?”. To pytanie powinniśmy teraz my, dorośli, postawić sobie samym. Co teraz jest najważniejsze? Czy nauczenie się kolejnego szlaczka, pisania literki, wyuczenia tabliczki mnożenia na pamięć czy innych zagadnień? Zdecydowanie nie. Teraz najważniejsze jest zadbanie o dobrostan dziecka i zaspokojenie jego potrzeby bezpieczeństwa.
Co dziecko straciło?
Szkołę i kontakty rówieśnicze, dotychczasowy rytm życia, przewidywalność i rytm codzienności. Krótko mówiąc, straciło poczucie bezpieczeństwa, co dla dzieci młodszych, rozwijających się nieharmonijnie, niepełnosprawnych, funkcjonujących „tu i teraz”, jest swoistym końcem świata. Dzieci nie rozumieją tymczasowości sytuacji, w której się znalazły.
Nastolatkowie mogli również utracić kontakt ze swoją sympatią. To dla nich bardzo trudne doświadczenie, wymagające ze strony rodziców niezwykłej uważności, zrozumienia i delikatności. Źródłem ogromnego napięcia emocjonalnego może być dodatkowo obawa dorastającego dziecka o to, czy relacja przetrwa próbę czasu.
Czy dziecko coś otrzymało w zamian?
Tak. Najczęściej zapracowanych, zestresowanych i sfrustrowanych rodziców, którzy starają się łączyć pracę zdalną (lub pracę poza domem) i obowiązki domowe z całodobową opieką nad swoimi pociechami. Koronawirus „sprezentował” ogromnej większości dzieci także brak zabaw na świeżym powietrzu, mocno ograniczone kontakty z rówieśnikami i lekcje prowadzone zdalnie.
Dzieci, dla których szkoła była z różnych powodów trudnym doświadczeniem, zyskały odpoczynek od źródła stresu. Wszyscy bez wyjątku zostali „obdarzeni” balastem w postaci stresu i/lub lęku – pokłosia pandemii.
Na razie bilans nie wypada więc korzystnie.
Co na to wszystko emocje?
Część dzieci jeszcze przed okresem izolacji społecznej była świadkami rozmów zaniepokojonych dorosłych o rozprzestrzeniającym się wirusie. Te, które prosiły nauczyciela lub rodzica o wyjaśnienie sytuacji i go nie otrzymały, radziły sobie z własnym strachem poprzez rozmowy na ten temat z rówieśnikami albo po prostu… nie radziły sobie. Brak rzetelnej i dostosowanej do potrzeb dziecka informacji nigdy nie jest dla niego korzystny. Pozostaje mieć nadzieję, że w ciągu ponad miesiąca od rozpoczęcia izolacji społecznej każdy z dorosłych znalazł sposób na wyjaśnienie dziecku, co to jest izolacja społeczna i czym została spowodowana.
Nie można oczekiwać, że dzieci samodzielnie poradzą sobie w tej trudnej sytuacji. Niemal pewne jest, że brak wsparcia ze strony dorosłych skutkować będzie dużym napięciem emocjonalnym i wahaniem nastrojów dziecka. Jeśli jeszcze nie jest ono świadome własnych emocji i potrzeb, wówczas może się również pojawić autoagresja lub agresja. Taka manifestacja kondycji emocjonalnej jest ważnym komunikatem ze strony dziecka krzyczącego całym sobą o pomoc.
Jak więc pomóc dziecku (a przez to i całej rodzinie)?
Punktem wyjścia do rzeczywistego wsparcia dziecka, i przez to także rodziny, musi być szczera rozmowa między rodzicami a nauczycielami o potrzebach wszystkich stron i możliwym wsparciu. Planując pracę z dzieckiem, na pewno warto za punkt wyjścia obrać jego pasje, które same w sobie stanowią motywację wewnętrzną. Nie dla wszystkich dzieci będą to karty pracy, na pewno dla żadnego dziecka nie będzie to zmuszanie do robienia zadań, udziału w zajęciach zdalnych, wręcz przytrzymywanie czy strofowanie dziecka, jeśli nie chce brać w nich udziału.
I tak na przykład jeśli dziecko lubi komiksy, można wykorzystać strony do ich tworzenia (np. www.storyboardthat.com), by w ten sposób mogło uczyć się narracji, opowiadało lektury, uczyło się pisania, rozwijało kreatywność – dla nas taki sposób pracy z młodym człowiekiem może być źródłem bezcennych informacji na jego temat. Jeśli dziecko stymuluje się i wykazuje zainteresowanie wirującym, kolorowym wiatraczkiem, spróbujmy się zastanowić, czy możemy wytłumaczyć mu, na jakich zasadach on działa (oczywiście adekwatnie do możliwości poznawczych). Może uda nam się zaprezentować mu elektrownie wiatrowe, a wiatrak stanie się punktem wyjścia do kolejnego zainteresowania dziecka?
Możemy użyć narzędzi, które dla dziecka są naturalne i z których najchętniej spontanicznie korzysta. I tak na przykład jeśli naturalnym środowiskiem dziecka są nowe technologie, warto skorzystać z platform edukacyjnych czy stron z atrakcyjnymi animacjami i filmami instruktażowymi. Klocki Lego są znakomitym narzędziem do nauki np. mnożenia czy ułamków (wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „klocki Lego matematyka”). Można też spróbować zaproponować interesujący i atrakcyjny dla dziecka motyw przewodni – jeśli na przykład interesuje je przyroda, mamy znakomitą okazję, żeby uczyć się poprzez uprawę własnej rośliny od etapu nasiona. Dziecko może również dokumentować rozwój swojej roślinki lub np. hodowlę owadów (znamionówka starka, rusałka pawik – hodowanie gąsienic nie jest szczególnie wymagające). Jeśli zaś dziecko interesuje się eksperymentami, możemy mu zaproponować ciekawe i bezpieczne eksperymenty do wykonania w warunkach domowych (np. wulkan z użyciem sody i octu), a przy okazji wytłumaczyć, co dzieje się w trakcie reakcji chemicznej. Możliwości jest wiele, tylko my, dorośli, musimy wyjść poza schematy i przypomnieć sobie, jak fajna jest nauka (i jakimi kreatywnymi dziećmi kiedyś byliśmy).
Nie bójmy się narzędzi cyfrowych. Dzieci wychowują się w środowisku nowych technologii i jest ono dla nich, inaczej niż dla części rodziców, środowiskiem naturalnym. W tej chwili niezbędnym przede wszystkim do rozwoju społecznego. Dzielenie pola uwagi i komunikacja są potrzebne do prawidłowego rozwoju społecznego, dlatego dla niektórych ciekawą formą spędzenia wspólnie czasu może być np. wspólne granie online przy jednoczesnej komunikacji np. za pośrednictwem komunikatorów Discord i WhatsApp albo użycie komunikatorów wykorzystujących kamerę do rozmów z kolegami (pamiętamy oczywiście o ograniczeniach w przypadku dzieci, u których nadmierna ekspozycja na ekran monitora może indukować napady epilepsji).
Oto kilka platform internetowych, które lubimy, sprawdziłyśmy i możemy z czystym sumieniem polecić:
- www.matzoo.pl,
- www.squla.pl,
- www.mozaweb.com/pl,
- www.zdobywcywiedzy.pl,
- pl.khanacademy.org,
- www.quizlet.com/pl,
- www.kahoot.com,
- www.nasa.gov,
- www.storyboardthat.com,
- www.learningapps.org,
- Academix dla środowiska Linux,
- blog z mnóstwem inspiracji: www.naszerodzinnepodroze.blogspot.com,
- starszym miłośnikom nauk przyrodniczych polecamy blog Stanisława Czachorowskiego: www.profesorskiegadanie.blogspot.com,
- a także warsztaty prowadzone przez Elżbietę Pogodę: www.labiq.edu.pl.
Oprócz tego na pewno warto:
Planować dzień tak, aby dostosować go do potrzeb i specyfiki funkcjonowania dziecka (plan aktywności warto sporządzić korzystając z systemów AAC).
Dzieciom, które tego potrzebują, wizualizować, co tylko się da – każdą opowieść, wyjaśnienie, sporządzać plany sytuacyjne na poszczególne czynności; przewidywalność da dziecku poczucie bezpieczeństwa.
Odpowiadając na potrzebę bliskości, po prostu być z dzieckiem i tylko dla niego, przytulać, jeśli tego potrzebuje, dzielić z nim jego pasje i zainteresowania (nawet jeśli są niezgodne z obowiązującym programem nauczania).
Rozmawiać o emocjach, potrzebach i słabościach – również własnych. Możemy wykorzystać ten szczególny czas na bliższe poznanie dzieci, „odczytywanie” emocji, potrzeb i nazywanie ich. Największym grzechem jest bowiem uczenie dzieci emocji na podstawie „buziek” na kartonikach. Czy dziecko, które nauczy się perfekcyjnie zestawu kart emocji, dowie się czegoś o własnych emocjach? Oczywiście nie. Nazwanie dziecku jego stanu emocjonalnego, czyli po prostu powiedzenie: widzę/ myślę, że jesteś… (zmartwiony, zły, radosny, podekscytowany, zasmucony, zestresowany), da dziecku realna szansę na zrozumienie samego siebie. Nie bójmy się również nazywać własnych emocji i potrzeb. Dziecko uczy się empatii, obserwując w najbliższym otoczeniu różne emocje, stany i reagując na nie. Niech więc widzi nas zadowolonych, dumnych, zmęczonych, smutnych, czasami słabych i zdolnych jedynie do wykonania „planu minimum”. Śmiało możemy komunikować potrzebę odpoczynku czy rozmowy lub jeśli nie mamy siły na robienie czegokolwiek, przekażmy to dziecku (werbalnie i wizualnie), dodając, że potrzebujemy odpoczynku / spokoju / posłuchać muzyki / posiedzieć w ciszy. Istnieje wówczas szansa, że i dziecko da sobie do tych emocji i potrzeb prawo, bez względu na oczekiwania społeczne. Takie podejście pomoże nie tylko nam (rodzicom, nauczycielom), lecz również dziecku w wyrażeniu tego, co ono czuje, w sposób mniej kosztowny dla siebie i otoczenia. Będzie zatem wsparciem w rozwoju społecznym młodego człowieka.
Odpuścić trzeba cokolwiek – lekcję / spotkanie online z nauczycielem / zaplanowane zadanie itd. – jeśli tylko zaspokojenie potrzeb emocjonalnych jest w danej chwili zdecydowanie ważniejsze.
Na bieżąco ściśle współpracować z nauczycielami poprzez przekazywanie im informacji na temat stanu emocjonalnego dziecka (lub swojego) i w razie konieczności prosić o wsparcie; jako nauczyciele powinniśmy słuchać rodziców i starać się, na ile to możliwe, wspierać ich w tym trudnym czasie. Czas izolacji społecznej wymaga szczególnie ścisłej współpracy pomiędzy rodzicami i nauczycielami dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Celowo używamy tego terminu, bo nie o dzieci niepełnosprawne sensu stricto chodzi, lecz także o dzieci z różnorodnymi wyzwaniami rozwojowymi i potrzebami edukacyjnymi. W tym miejscu nie możemy sobie odmówić pewnej uwagi: tak naprawdę każde dziecko ma specjalne potrzeby edukacyjne, bo każde jest niepowtarzalne, ma określone uzdolnienia i potrzeby, więc indywidualizacja podejścia w edukacji powinna obowiązywać w odniesieniu do wszystkich dzieci.
I tak dochodzimy do jedynej możliwej konkluzji – temat edukacja dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w czasie pandemii w niewielkim stopniu dotyka samego procesu dydaktycznego, ponieważ to nie ów proces powinien stanowić oś rozważań. W tym momencie absolutnym priorytetem staje się zaspokojenie podstawowej potrzeby dziecka, jaką jest potrzeba bezpieczeństwa i zadbanie o dobrostan dziecka i całej rodziny.