Przejdź do treści

Uniwersytet Śląski w Katowicach

  • Polski
  • English
search
Logo Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024

Prof. Ryszard Kaczmarek | Epidemie na terenach Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego | cz. 3

06.05.2020 - 13:38 aktualizacja 06.05.2020 - 13:38
Redakcja: OO

Przedstawiamy trzecią część cyklu historycznego, w którym naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach opowiadają o epidemiach występujących od XIV do XXI wieku na obecnych terenach Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego.

| prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek |

Choroby zakaźne i epidemie na Śląsku na przełomie wieków XIX i XX

Zagrożenia epidemiami na Śląsku osłabły na przełomie XIX i XX wieku na skutek kilku czynników, przede wszystkim po odkryciach naukowych z dziedziny mikrobiologii, wzrostu standardu życia nie tylko wśród mieszczaństwa, ale także w domach robotniczych i chłopskich, a ponadto zorganizowania nowoczesnej, jak na ówczesne czasy, służby zdrowia kierowanej w terenie przez doświadczonych lekarzy państwowych. Po jeszcze nadal cyklicznie powracających epidemiach w XIX wieku, w nowe stulecie lekarze i ich pacjenci wchodzili z mocno ugruntowanym przekonaniem o możliwości skutecznego zapobiegania rozwijaniu się epidemii dzięki spadkowi liczby zachorowań, co przypisywano działaniom prewencyjnym. Utrwaliło się to przekonanie w wyniku skutecznego stosowania przeciwko części tych chorób szczepionek, które z czasem prawie zupełnie wyeliminowały występowanie te najbardziej groźne do tej pory choroby zakaźne, takie jak ospa czy cholera.

Zagrożenia epidemiologiczne na przełomie wieków XIX i XX pojawiały się na pruskim Górnym Śląsku już prawie wyłącznie z zagranicy. W celu ograniczenia negatywnych skutków takich epidemii wypracowano specjalne zasady profilaktyczne, automatycznie wdrażane po wykryciu zakażeń. Szczególnie starano się monitorować granice z Rosją i Austrią, skąd najczęściej docierali potencjalni nosiciele epidemii. Kiedy w 1911 roku wybuchła epidemia tyfusu w leżącym niedaleko od Pszczyny, ale już w Królestwie Polskim, powiecie będzińskim i dostrzeżono pierwsze przypadki tyfusu w nadgranicznych Mysłowicach, prezydent rejencji opolskiej nakazał natychmiast, po konsultacjach z lekarzami powiatowymi, ograniczyć dystrybucję przewożonego z Sosnowca i Będzina mleka, które uznano za potencjalne źródło zakażenia. Nie zakazano obrotu, pozwolono bowiem na sprzedaż i użycie mleka, ale podgrzanego do temperatury 100oC lub utrzymywanego co najmniej przez kwadrans w temperaturze nie mniejszej niż 90oC, zapobiegając skutecznie rozmnażaniu się drobnoustrojów.

O spadku na przełomie wieków XIX i XX zagrożenia epidemiologicznego na Śląsku pruskim świadczą dane z 1909 roku, dotyczące wypadków występowania najpopularniejszych chorób zakaźnych. Na terenie ówczesnej prowincji śląskiej mieszkało ok. 5,3 mln osób, z tego na Górnym Śląsku ok. 2,3 mln, a notowano wtedy następującą liczbę zakażeń (w nawiasie liczba tylko dla Górnego Ślaska): cholera – nie zanotowano żadnego przypadku (!); gruźlica – 8 966 (3746); ospa – 18 (15); czerwonka – 65 (8); szkarlatyna – 11360 (6940); tyfus – 1774 (50); choroba Heinego-Medina – 47 (11). Te minimalne liczby infekcji świadczą, że na początku XX wieku na Śląsku doszło do zasadniczego przełomu w zwalczaniu chorób epidemicznych. W efekcie przed I wojną światową prawie zanikło na Śląsku pruskim zagrożenie groźnymi chorobami zakaźnymi: cholerą, ospą i czerwonką, które pustoszyły jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku i w poprzednim stuleciu Prusy. Nawet przypadki tyfusu były sporadyczne, a ogniska tej choroby potrafiono sprawnie izolować i likwidować ogniska zakażeń.

Wybuch I wojny światowej zmienił tę sytuację, na nowo pojawiły się zagrożenia, którym nie można było się przeciwstawić już wypracowanymi przed wojną metodami systemowymi, głównie z racji przemieszczania się setek tysięcy żołnierzy pomiędzy frontami Wielkiej Wojny. Na początku wojny na Śląsku po prawie 20 latach nieobecności cholery pojawiło się nieoczekiwanie zagrożenie zakażeniami tą chorobą. Została zauważona najpierw na Śląsku austriackim, potem przywleczona przez wojsko na Śląsk pruski, a następnie jeszcze w 1914 roku do Zagłębia Dąbrowskiego. Ustalono, że głównym ogniskiem choroby były nadgraniczne Dziedzice, gdzie odnotowano ponad 400 zachorowań, z czego 100 zakończyło się śmiercią. W pozostałych powiatach jednak sytuację udało się szybko opanować i liczba zmarłych nie przekraczała kilku osób (po odcięciu przez same władze austriackie granicy i izolacji stosunkowo niewielkiej liczby chorych epidemia się nie tylko nie rozwinęła, ale nawet w późniejszych opiniach regionalnych władz niemieckich została uznana za przedwczesne ogłoszenie zagrożenia epidemiologicznego).

Głównym zagrożeniem epidemiologicznym z czasem stała się nie cholera, ale tyfus i czerwonka. Liczba zachorowań na obie te choroby zaczęła szybko wzrastać jednak dopiero wraz z pogorszeniem się wyżywienia, czyli w ostatnich latach wojny, szczególnie po tzw. zimie głodowej. Liczba zachorowań na czerwonkę osiągnęła wówczas swój szczyt, np. w powiecie pszczyńskim jesienią 1917 roku było to około 650 przypadków, z których 110 zakończyło się zgonem zainfekowanych. Sytuację pogarszało brak serum, które dostarczano prawie wyłącznie na front, gdzie czerwonka siała spustoszenie w okopach podczas wojny pozycyjnej. Na Śląsku brakowało już wtedy także wykwalifikowanych lekarzy i pomocniczego personelu. Mimo to epidemia wygasła zimą 1917/1918 roku.

Pod koniec wojny na powrót pojawiła się niewidziana prawie od stulecia w Prusach i Niemczech ospa. W latach 1886–1916 umierało na tę chorobę średnio zaledwie 1,06 osoby na 1 mln mieszkańców. W 1917 roku liczba ta jednak w Niemczech gwałtownie wzrosła, w 1917 roku odnotowano aż 3028 przypadków ospy prawdziwej, z czego zmarło 456 osób, głównie na terenach wschodnich, aczkolwiek na Śląsku na szczęście przypadki zachorowań były sporadyczne. Przy braku skutecznych lekarstw podejmowano wtedy tylko rutynowe działania: separacja i dezynfekcja. Ostatecznie do wielkiej epidemii ospy szczęśliwie na Górnym Śląsku nie doszło, możliwe, że również dzięki działaniom profilaktycznym podjętym na szeroko zakrojoną skalę.

Prawdziwa powszechna epidemia na Górnym Śląsku wybuchła dopiero wraz z dotarciem do rejencji opolskiej latem 1918 roku grypy (hiszpanki). Władze pruskie nie były w stanie, tak jak na całym świecie, powstrzymać tej pandemii trwającej z przerwami do 1920 roku. Grypa była znana, tak jak i w pozostałej części Europy, od okresu nowożytnego – szacuje się, że przez Europę od 1600 roku przeszło około 30 większych fal epidemii grypy, zwanej wówczas influencą/influenzą (z wł. „influenza di freddo” – wpływ zimna). Prawdopodobnie często mylono ją z malarią. Największa fala zachorowań na grypę (influencę) miała miejsce na Śląsku pod koniec XIX wieku. Epidemia w 1918 roku była jednak wyjątkowa ze względu na agresywność wirusa – jak się szacuje, w rejonach najbardziej dotkniętych epidemią zaatakował co trzeciego członka całej populacji, a zabijał co 100 osobę wśród zarażonych, chociaż istnieją także wyliczenia znacznie niższe, mówiące co najwyżej o 20% zarażonych. Całkowita liczba śmiertelnych przypadków „hiszpanki” jest nawet do dzisiaj nieznana. Szacunki wahają się pomiędzy i tak gigantyczną liczbą 20 mln do nawet horrendalnych 50 mln. Najczęściej przyjmuje się jednak od 1% do 2% całości ówczesnej populacji, która padła ofiarą tej pandemii. Pochodzenie choroby nie jest do końca jasne, chociaż nazwa wyraźnie wskazywać by mogła na Półwysep Iberyjski. Najczęściej za miejsce, skąd wirus zaczął się rozprzestrzeniać, wskazuje się jednak Amerykę Północną, gdzie 4 marca 1918 roku odnotowano pierwsze przypadki tej grypy w obozie żołnierzy w Funstone w Kansas, przygotowujących się już po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do przerzucenia na europejski front zachodni. W kwietniu obecność wirusa odnotowano we Francji, a stąd dostał się na Półwysep Iberyjski. Po wiośnie zachorowania zniknęły, powróciły jednak w nowej, agresywniejszej i groźniejszej formie jesienią 1918 roku.

Na Śląsk dotarła dopiero druga, znacznie agresywniejsza forma „hiszpanki”,  trwająca od sierpnia 1918 roku do początku 1919 roku. Powrót „hiszpanki” nastąpił po roku, w momencie wkraczania na teren plebiscytowy wojsk koalicyjnych, i charakteryzowała się znacznie wyższym współczynnikiem śmiertelności.

Według dość wiarygodnych danych z urzędów stanu cywilnego największe nasilenie w pierwszym uderzeniu „hiszpanki” miało miejsce na Górnym Śląsku od połowy sierpnia do końca października i zmarło wówczas 3245 mężczyzn oraz 4123 kobiet. Liczbę zachorowań szacowano na ponad 100 tys. (dawało to średni wskaźnik zachorowalności sięgający około 8% ogólnej liczby mieszkańców). Najsilniej epidemią dotknięty został powiat niemodliński (ponad 24% wskaźnik zachorowalności), a najsłabiej powiat nyski (3%).

Bardziej precyzyjne dane tego pierwszego uderzenia na Górny Śląsk grypy zebrano w grudniu 1918 roku, opierały się one tym razem na danych z kas chorych (a więc nie całej populacji). Na ogólną liczbę ubezpieczonych 135 284 mężczyzn i 122 tys. kobiet, zachorowało 11 644 mężczyzn i 10 521 kobiet. Ogółem zmarło zaś 420 mężczyzn i 323 kobiety. Daje to współczynnik zachorowalności w grupie mężczyzn i kobiet sięgający prawie 9%. Jeżeli chodzi o śmiertelność, to dla całej populacji wynosiła ona 0,2%, a w stosunku do liczby zachorowań dla mężczyzn 3,6%, dla kobiet 3%. W szpitalach hospitalizowano z rozpoznaniem grypy 6759 osób, z czego zmarły 633 osoby. Wskaźnik śmiertelności w stosunku do liczby rozpoznanych przypadków grypy był w tym przypadku wyraźnie wyższy i wynosił 9,4%.

Po raz drugi alarmujące informacje o kolejnej fali choroby pojawiły się dopiero w styczniu 1920 roku. Brakuje nam w tym przypadku danych sumarycznych dla całego Górnego Śląska. Z wycinkowych danych z pojedynczych powiatów na wschodzie wynika, że zasięg epidemii był mniejszy niż rok wcześniej (zachorowało 1,2% całej populacji), ale zjadliwość większa (zmarło 4%). W szpitalach śmiertelność pozostała równie wysoka jak w pierwszej fazie „hiszpanki” i przekraczała 8%.

 

Zobacz także:

Prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek
Prof. dr hab. Ryszard Kaczmarek z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach | fot. archiwum prywatne prof. R. Kaczmarka

 

return to top