16 kwietnia
DZIEŃ SAPERA
Stary, ale jary! Właściwie niezajmujący miejsca na dysku, ale potrafił skutecznie zawładnąć umysłem zaangażowanego użytkownika i wyłączyć go z życia społecznego. O tym pożeraczu czasu i nauczycielu spostrzegawczości wspomina dr Grzegorz Machnik.
„Kartka z kalendarza” to cykl artykułów, które powstawały z okazji różnych nietypowych świąt. Autorami prezentowanych materiałów są studenci, doktoranci i pracownicy Wydziału Nauk Ścisłych i Technicznych UŚ.
fot. archiwum UŚ
Prehistoria stosowana
Zanim ładnych parę lat temu zagościł na naszych komputerach Counter-Strike, zwany w skrócie CS-em, gdzie rozbrajanie bomby polegało na wpatrywaniu się w nią i przyciskaniu klawisza na klawiaturze, w zapomnienie popadała gra, w której chodziło prawie o to samo. Dziesięć lat wcześniej niż wspomniana powyżej gra, czyli na początku lat 90., na zyskującym dużą popularność Windowsie 3.1 – który zajmował, co obecnie jest nie do pomyślenia, zaledwie kilka dyskietek, a po zainstalowaniu nie przejmował każdej wolnej przestrzeni, jaką znalazł – schowała się pewna prosta gra. Nie chodzi mi tu o owianego legendą pasjansa, który – jak to niektórzy mówią – jest podstawowym i głównym narzędziem pań z różnego rodzaju urzędów, z dziekanatem na czele.
Chodzi mi tutaj o sapera. Grę, która dla wielu ludzi wydaje się nie do przejścia, ponieważ po kilku kliknięciach w losowych miejscach na planszy zawsze czeka nas niemiła niespodzianka. Kończy się to przeważnie kliknięciem X w górnym prawym rogu okna, który nie jest częścią typowej rozgrywki, ale wciąż pewnym rozwiązaniem problemu. Co znamienne dla tamtych czasów, gry nie dysponowały opcją zapisu, ani wieloma życiami i przypomina to w dużej mierze pracę prawdziwego sapera, który myli się tylko raz. Z tą różnicą, że – o ile nie wierzy w reinkarnację – nie może zaczynać gry od nowa.
Morfologia
Ponieważ podobno nawet najstarsi górale nie pamiętają, na czym ta gra polega, spróbuję przybliżyć jej tajniki nim i ja się zestarzeję, chociaż góralem akurat nigdy nie zostanę. Otóż nie znam osoby, która za pierwszym kliknięciem była na tyle pechowa, że zakończyła zabawę w tej grze. Świadomie staram się unikać słowa „rozrywka”. Grę zaczynamy z polem pokrytym kafelkami, a naszym zadaniem jest szukanie niespodzianek, które się pod nimi kryją. Poza tymi niemiłymi znajdują się tam również kolorowe cyferki, które mogą być równie niemiłym doświadczeniem dla osób utożsamiającym matematykę z traumą, a nie z królową nauk. Czy jest to kolorowe urozmaicenie, aby gra nie była aż tak ponura? Nie tylko.
Nie pomyl się!
O ile dobrze pamiętam, a niestety gra nie jest już tak ogólnie dostępna od systemu Windows 8 (zapewne dlatego ta wersja systemu była niezbyt lubiana), najwyższą liczbą, którą można było tam zobaczyć, była 8. Cóż te liczby i ich kolory oznaczały? Im wyższa liczba, tym jej kolor gorętszy, a i emocje u gracza, który wcześniej grał tylko w pasjansa, większe. Każdy kafelek, z wyjątkiem tych przy krawędziach, otaczało osiem innych. Liczby, które pojawiały się na odkrytych polach, oznaczały, z iloma minami dane pole sąsiaduje (krawędzią lub rogiem).
Zagadka była pokroju popularnej analogowej jeszcze gry lat 70. ubiegłego wieku – Mastermind. Każde pole z liczbą mówi nam, że sąsiaduje z konkretną liczbą min, ale nie zdradza nam, gdzie one dokładnie się znajdują. Faktycznie czasem na końcu mamy dwa pola do odkrycia, a wskazówki nie ułatwiają zadania, dając nam całe 100% szans, że wybrane przez nas pole będzie wiązało się z zakończeniem gry, natomiast tylko 50%, że zakończenie to będzie dla nas szczęśliwe.
Podobnie jak część współczesnych gier, które mają wiele zakończeń, ale aby do nich dotrwać, trzeba się dużo nachodzić, napracować, a często i nazabijać. Przeważnie jednak mając kilka pól do odkrycia, mamy do dyspozycji kilka sąsiadujących ze sobą cyfr, które po przeliczeniu i wykorzystaniu naszego rozumu wskazują miejsce położenia miny oraz inne pola, które po odkryciu przedstawią kolejne zestawy kolorowych cyferek.
Czasy najnowsze
Pewnie myślicie sobie, że skoro gra nie znajduje się tak jak kiedyś w menu Start ukrytym u dołu pod logiem Windows do niedawna po lewej, a teraz na środkowej części ekranu, umarła już w umysłach starych siwych koneserów. Nic bardziej mylnego! Na całym świecie odbywają się turnieje polegające na jak najszybszym przejściu tej gry. Jest to jednak nieco bardziej dopracowana gra prezentująca czas rozwiązania z dokładnością do ułamków sekundy.
Teraz skoro już znacie zasady gry, proponuję odpalić jakiś stary komputer na węgiel i sprawdzić, jak bawili się Wasi rodzice lub dziadkowie w czasach, gdy Wiedźmin był jeszcze wyłącznie w wersji książkowej, a na osiedlu zlikwidowali ostatni trzepak do dywanów.